"Super Express": - Artykuł Onetu, który dowodzi, że prezydent i premier nie mają wstępu do Waszyngtonu, to fake news, wymierzony w polską rację stanu, jak twierdzi prawica? Czy smutny obraz relacji polsko-amerykańskich A.D. 2018?
Witold Jurasz: - Niestety, wygląda na to, że polska prawica ma rosnący problem z myśleniem i rozumieniem tego, co się do niej mówi. Jeśli rzeczniczka Departamentu Stanu komentuje sprawę, mówiąc, choćby to, że żadne spotkanie na najwyższym szczeblu nie jest planowane, a my wiemy, że już w kwietniu miało dojść do spotkania Trump - Duda, to już naprawdę trzeba być autorem pasków w jednej z telewizji, żeby nie rozumieć, że to dementi, które doniesienia Onetu potwierdza.
- Ci, którzy wątpią w prawdziwość doniesień Onetu, przytaczają jej wypowiedź, że "doniesienia o rzekomym zawieszeniu współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa bądź dialogu na wysokim szczeblu są po prostu nieprawdziwe".
- No tak, ale "wysoki szczebel", nie "najwyższy szczebel". A przecież mówimy tu o zawieszeniu kontaktów na poziomie premiera i prezydenta. Pani rzecznik mówi, że amerykański ambasador w Warszawie odbywa normalne spotkania. Problem polega na tym, że - z całym szacunkiem dla pana ambasadora - ale to nawet nie jest wysoki szczebel. I wreszcie, jeśli chce się coś zdementować, to robi się to w taki sposób, żeby nie było niedomówień.
- To skąd brak takiego jasnego dementi?
- Rozumiem to w ten sposób, że Stany Zjednoczone z jednej strony wywierają ogromną presję na polskie władze, ale z drugiej nie chcą czynić tego w sposób publiczny. Mają bowiem przekonanie, że będą skuteczniejsze, jeżeli z całej tej sytuacji pozwolą wyjść PiS z twarzą.
- Pytanie, czy takie wyjście z twarzą istnieje?
- Owszem, to wyrok TK, który może uznać całość ustawy lub jej fragmenty za niekonstytucyjne. Ktoś w Polsce musi w końcu zachować się w sposób dojrzały i teraz ostatnia nadzieja jest w trybunale. To, z czym mamy teraz do czynienia, jest czymś absolutnie bezprecedensowe w naszych relacjach z USA. Szkoda, że propagandyści obozu władzy nie rozumieją, że ich działania nie tylko ogłupiają jego zwolenników, lecz także samą władzę. Zaczyna ona bowiem funkcjonować w matriksie i nie wiem, czy powaga sytuacji do nich dociera.
- Ale rozumiem, że nie jest to sytuacja, której nie da się odwrócić i powrócić do dobrych relacji z Waszyngtonem?
- Jest ona odwracalna tylko częściowo. Myślę, że straty wizerunkowe są trwałe i trwałe jest wrażenie, że Polska jest nie do końca racjonalnie zachowującym się partnerem. Co więcej, nie jest to niestety jedyny konflikt, jaki ma obecnie Polska. Można wymienić, oczywiście, wiele krajów, z którymi mamy dużo gorsze relacje niż z USA, ale naprawdę trudno wymienić takie państwa, z którymi nasze stosunki byłyby lepsze. Byłem bardzo krytyczny wobec polityki zagranicznej Radosława Sikorskiego, któremu się czasem wydawało, że PR jest istotą dyplomacji. A nią nie jest. Jest tylko okolicznością.
- PiS już takim więźniem PR-u nie jest.
- Uznał, że w ogóle go nie potrzebuje. Mamy więc sytuację, w której PiS doprowadził do katastrofalnej polityki wizerunkowej. Dobry PR może trochę pomóc, ale katastrofalny PR może bardzo zaszkodzić. Zresztą widać to obecnie aż za dobrze.
ZOBACZ TAKŻE: Premier Morawiecki skomentował doniesienia o relacjach Polski z USA