Prof. dr hab. Krzysztof Pyrć wirusolog z Małopolskiego Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, członek Rady Medycznej, był gościem programu „Sedno sprawy” w Radiu Plus. Rozmowa rozpoczęła się od Omikrona, nowej mutacji koronawirusa.
ZOBACZ TEŻ: Obowiązkowe szczepienia trzech grup zawodowych jednak niepewne? Konflikt w rządzie
- Co teraz wiemy już o Omikronie, bo masa informacji w przestrzeni publicznej się pojawia, często sprzecznych, a to co jest pewne to to, że jest bardziej zaraźliwy. To chyba nie ma absolutnie wątpliwości, szczególnie jak patrzymy teraz na Wielką Brytanię.
- To co jest pewne to, że on się szybciej rozprzestrzenia, bo z tą zaraźliwością nie do końca jeszcze jest jasne. To jest wariant, w którym pojawiła się, w jego genomie, cała seria zmian tak zwanych mutacji, co samo w sobie nie byłoby niepokojące,. Ale pierwsza rzecz - te zmiany, mutacje zostały wcześniej powiązane z takimi cechami, jak na przykład zwiększona zaraźliwość, czy też unikanie naszej odpowiedzi immunologicznej, czyli unikanie naszego układu odpornościowego, a jednocześnie pojawiły się doniesienia z RPA, że ten wariant bardzo szybko się rozprzestrzenia. To co wiemy teraz, to tak naprawdę jest potwierdzeniem obserwacji pierwszych, czyli z tym jak korelują się z ukrywaniem przed naszym układem odpornościowym i zarówno badania laboratoryjne, czyli tak zwana neutralizacja wirusa przez przeciwciała nasze w odpowiedzi na chorobę lub na szczepionkę, te przeciwciała słabiej działają w stosunku do Omikrona, niż działały w stosunku do Delty.
- Jakoś wartościować to możemy, jak daleko słabiej?
- Te badania laboratoryjne, wiemy, że jest redukcja, natomiast nie wolno tego przepisywać na efektywność szczepionki. Efektywność samych przeciwciał to było 40-krotnie mniejsza niż w przypadku Delty, natomiast to się nie przepisuje w żaden sposób na efektywność samej szczepionki.
- Ale zaraz, 40-krotnie mniejsza?
- Efektywność, to nie jest wcale tak dużo, to znaczy w dużym uproszczeniu, że musiało by być 40 razy więcej przeciwciał tej surowicy, żeby zahamować zakażenie. Właśnie dlatego ostrzegam, że to się nie przepisuje na efektywność szczepionki i to nie znaczy, że szczepionka będzie 40 razy słabsza. To co teraz wiadomo z bardzo wstępnych analiz epidemiologicznych faktycznie potwierdza, że dochodzi do redukcji efektywności naszego układu odpornościowego dlatego, że bardzo często dochodzi do reinfekcji osób, które przechorowały covid. W przypadku osób, które już na wiosnę przyjęły dwie dawki szczepionki również ta efektywność jest zredukowana, nie do zera jest zredukowana i tą dobrą wiadomością jest to, że ta dawka przypominająca przywraca tą odporność do całkiem niezłego poziomu, pierwsze raporty mówią poziomie o 75 procent. Jedna ważna rzecz, my tutaj mówimy o efektywności względem samej choroby czyli tego, że ktoś się źle czuje, ma jakieś objawy grypopodobne, natomiast to co dociera również do nas jest czasami źle interpretowane, to jest to, że jest stosunkowo mało ciężkich przypadków jak na razie.
- Ale patrząc na Wielką Brytanię, można stwierdzić, że w dużym prawdopodobieństwem w Polsce po Nowym Roku będziemy mieli kolejną falę pandemii? Ta nie zdąży opaść i kolejna wywołana Omikronem znowu będzie potężny wzrost zachorowań?
- Można założyć, że będziemy widzieli wzrosty.
- Po Nowym Roku już, to jakiś styczeń, luty to będzie ten czas, kiedy znowu zacznie zachorowań przybywać?
- Musielibyśmy mieć dokładniejsze dane dotyczące rozprzestrzeniania się wariantu w populacji, żebym odpowiedział na to pytanie, bo w tym momencie nie jestem w stanie powiedzieć, ile mamy procent Omikronu w naszych próbkach. Dopiero na tej podstawie można by coś mówić, jak szybko to wzrośnie i też będzie to zależało oczywiście od naszych zachowań i od regulacji, które zostaną wprowadzone. Mają zostać wprowadzone poważne zasady i zobaczymy czy one będą funkcjonować.
- Jak patrzy pan na statystyki dotyczące zgonów, a one wyglądają dramatycznie. Codziennie około 500 osób umiera, zakażonych dzisiaj to jest prawie 650 osób, najgorszy wynik w 4. fali pandemii. Można było zrobić coś, żeby zgonów było mniej poza szczepieniem w większej skali?
- Moim zdaniem tak. Widzieliśmy, że ta fala się podnosi już w sierpniu, mieliśmy dane dotyczące słabego wyszczepienia grup ryzyka, czyli osób starszych na przykład. Mieliśmy w grupie wiekowej powyżej 80. roku życia chyba 35 procent osób niezaszczepionych, to są bardzo duże liczby. Dodatkowo wiemy, że u osób starszych ta odporność z czasem się zmniejsza, więc ta szczepionka nie ma 100-procentowej efektywności i ta efektywność spada z czasem, więc jeżeli nie szczepimy całej populacji i pozwalamy tej epidemii szaleć, właściwie w tym momencie nie ma żadnych działań, które miałyby utrudnić rozprzestrzenianiu się wirusa, to ten wirus dociera do tych wszystkich osób, które się nie zaszczepiły i tych, u których szczepionka nie zadziałała, albo jej efektywność słabnie z czasem w związku z czym było raczej pewne, że ten scenariusz się wydarzy.
- A obowiązkowe szczepienia to jest coś o czym powinniśmy teraz myśleć? Czy Rada Medyczna rozważa obowiązkowe szczepienia, czy to w kilku grupach zawodowych, jak ostatnio mówił Minister Niedzielski dla mundurowych, nauczycieli, lekarzy, czy w ogóle powszechne obowiązkowe szczepienia zdaniem pana profesora zdaniem Rady Medycznej czy są czymś nad czym należałoby się dzisiaj zastanowić?
Jeżeli chodzi o zdanie Rady Medycznej to nie czuję się upoważniony, żeby je wyrażać. Natomiast proszę się zapoznać z informacjami, które są na stronie Rady Medycznej, bodajże z lata, które mówią właśnie o tym, że należałoby rozważyć jednak obowiązkowe szczepienia. Jeżeli pan pyta czy w tym momencie należy wprowadzić powszechne obowiązkowe szczepienia to jest trudne pytanie, bo wymaga jednak głębszej analizy na ile to jest możliwe, bo wprowadzenie obowiązkowego szczepienia w momencie, gdy nie możemy sprawdzić, czy ktoś został zaszczepiony zakrawa na farsę , więc warto by było jednak najpierw przynajmniej coś zrobić, czyli na przykład umożliwić weryfikację tego, czy ktoś jest zaszczepiony czy nie.