- „Super Express”: - Sporo zamieszania wywołała pojawiająca się od jakiegoś czasu informacja o budowie gigantycznego Hotelu Gołębiewski w nadmorskim lesie, koło Pobierowa. Rzekomo Lasy Państwowe wzięły za tę inwestycję 800 tys. zł i planują masową wycinkę drzew. Rzeczywiście?
- Henryk Kowalczyk: - Pani redaktor, chciałbym zdementować wszelkie spekulacje, które dotyczą tego tematu. Po pierwsze grunt, na którym powstaje hotel należał wcześniej do gminy, która postanowiła go sprzedać inwestorowi. Jeszcze wcześniej teren należał do wojska. Lasy Państwowe nie mają z tą inwestycją absolutnie nic wspólnego.
- Czyli wychodzi na to, że Lasy Państwowe nic nie zarobiły przy okazji budowy?
Gmina na mocy specustawy drogowej przejęła grunt od Nadleśnictwa Gryfice pod budowę drogi gminnej, wpłacając za to odszkodowanie na fundusz leśny – co jest uregulowane ustawą o lasach. Nie ma w tym wypadku mowy o jakichś ogromnych kwotach!
- Jakiś czas temu przewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Rolników i Organizacji Rolniczych Sławomir Izdebski zaapelował, by zmniejszyć w Polsce populację wilków. Wystosował w tej sprawie list do premiera Mateusza Morawieckiego. W przestrzeni publicznej jak fala przetoczyła się plotka o zakusach Ministerstwa Środowiska na to, aby poprzeć tę koncepcję. To prawda?
- Warto podkreślić, że wilk jest gatunkiem, który od kilkudziesięciu lat jest pod ochroną. W związku z tym nie ma mowy o redukcji tego gatunku.
- Jednak populacja wilka znacznie wzrosła na przestrzeni czasu i według wielu rolników zbyt duża populacja rzeczonych zwierząt sprawia, że dorosłe osobniki atakują zwierzynę leśną i tę gospodarską. Straty z tego tytułu mogą wynosić ok. 60 mln zł rocznie.
- To prawda. Liczebność populacji wilka zdecydowanie wzrosła. Mam tu na myśli ostatnie kilkadziesiąt lat. Faktem jest, że wilki stwarzają problemy dla rolników, którzy hodują zwierzęta. Również te kwestie były poruszane w trakcie konferencji naukowej, którą zorganizowaliśmy w czerwcu we współpracy z Generalną dyrekcją Ochrony Środowiska i Instytutem Badawczym Leśnictwa.
- Jak rozumiem owa konferencja dotyczyła tematu wilków?
- Tak. Podczas konferencji spotkali się przedstawiciele myśliwych, reprezentanci środowiska rolniczego, naukowcy oraz organizacje ekologiczne. Debatowano na temat różnych aspektów związanych z występowaniem wilków w Polsce. W ostatnim czasie słyszeliśmy o przykładach problemu hybryd, czyli mieszańca wilka z psem. To rzeczywiście może stanowić zagrożenie dla trwałości gatunku. Jednak staramy się pracować nad tym, rozmawiając ze wszystkimi powyższymi grupami - jak współistnieć z wilkiem, bo zabijanie tych zwierząt nie jest żadnym rozwiązaniem.
- Przy okazji tematów, które dotyczą redukcji danego gatunku zawsze słychać głosy oburzenia ze strony organizacji ekologicznych. Wspomniał pan o konferencji, na której ekolodzy byli obecni. Być może zaproponowali jakieś regulacje, które przydadzą się w rozwiązaniu problemu, jeśli z jego tytułu dojdzie do nieoczekiwanych skutków?
- Niestety, ale nie słyszałem o tym, aby organizacje pozarządowe wskazały na tym etapie dyskusji na konkretne rozwiązania w tym zakresie.
- Reasumując. Na razie Ministerstwo Środowiska nie będzie zajmowało się tematem wilków.
- Owszem monitorujemy tę kwestię. Jednak dyskusja nadal trwa.
- Program „Czyste Powietrze” wzbudza wiele kontrowersji. Według niektórych projekt jest skazany na porażkę. Burza wokół listu, który miała wystosować Bruksela do polskich władz w tej sprawie przycichła. Chodziło o to, że zdaniem KE program wymaga pewnych zmian. Czytelnicy się gubią. O co w tym wszystkim chodzi?
-Jakiś czas temu pojawił się artykuł, z którego wynikało, że Polska straciła pieniądze na program „Czyste Powietrze”. Pieniądze, których de facto jeszcze nie mieliśmy, bo nie rozpoczęły się jeszcze negocjacje w sprawie konkretnych kwot w ramach nowej perspektywy finansowej UE na lata 2021-2027.
- Ale mieć możemy i nic tego na razie nie przekreśla?
Oczywiście, że tak. Takie są nasze założenia. Liczymy na to, że ewentualne środki europejskie pojawią się w 2022 roku. Wracając do listu, o który pani pyta. Komisja Europejska wystosowała do nas pismo oczekując poszerzenia kanałów dystrybucji wskazując na samorządy i banki.
- Rozumiem, że MŚ zastosowało się do wytycznych KE?
Jeżeli chodzi o samorządy to tak. Na razie jednak na zasadzie pilotażu w kilkuset gminach w Polsce rozpoczynamy współpracę. Dotychczas porozumienia z wojewódzki funduszami ochrony środowiska i gospodarki wodnej podpisało 307 gmin, ale jestem przekonany, że wkrótce ta liczba wzrośnie. Robimy to po to, aby zwiększyć dostępność programu i jeszcze lepiej dopasować się do potrzeb potencjalnych beneficjentów.
- Jakie właściwie jest zainteresowanie tymże programem?
Zainteresowanie programem jest spore. Na tę chwilę zostało złożonych niemal 70 tys. wniosków. Dotychczas wojewódzkie fundusze podjęły już ponad 29,5 tys. uchwał, o udzieleniu dofinansowania, na kwotę ponad 550 mln złotych.
- To dużo, czy mało?
- Zgodnie z przewidywaniami. Jak na początek programu to uważam, że zainteresowanie nim jest zadowalające. Najlepszym promotorem każdego programu jest sąsiad, który skorzystał z danego programu, dostał pieniądze na jego realizację i może być przykładem dla innych, że się udało, więc nie ma obaw. Im więcej osób będzie korzystać tym więcej będzie chętnych.
- Ustawa o Czystości w Gminach. Właśnie jest procedowana w parlamencie. Co się zmieni w związku z tym? Czy samorządy i mieszkańcy na niej skorzystają?
- Nasz projekt ustawy przewiduje usprawnienie funkcjonowania systemu gospodarowania odpadami komunalnymi. Chodzi m.in. o zwiększenie kontroli gmin nad sposobem gospodarowania odpadami komunalnymi oraz zwiększenie selektywnego zbierania odpadów komunalnych. Znosimy rejonizację co podniesie konkurencyjność i wyeliminuje praktyki monopolistyczne. Gminy na tym skorzystają.
- Jak sprawa wygląda, jeśli mowa o gospodarstwach domowych?
- A co do gospodarstw domowych – wprowadzamy stałą różnicę pomiędzy opłatą za odpady segregowane i niesegregowane, tak aby jeszcze bardziej zachęcić do segregowania. Osoby które segregują odpady zapłacą minimum dwukrotnie mniej niż te, które tego nie robią. To chyba uczciwie postawiona sprawa.
Rozmawiała Sandra Skibniewska