Wiktor Świetlik: Zróbmy western o Piłsudskim

2015-05-14 4:00

Huk wybuchu rozdarł powietrze - eksplozja rzuciła Balagę i Gibalskiego aż pod parkan, rannego żandarma cisnęło na tor. Piłsudski i Arciszewski zaczynają strzelać z peronu - eskorta leży na ziemi - Gibalski pod osłoną ognia tych dwóch podrywa się i rzuca jeszcze jedną, ostatnią już bombę.

Teraz bojowcy wpadają do wagonu eskorty. To fragment opisu słynnej akcji pod Bezdanami dowodzonej przez Józefa Piłsudskiego, pochodzący z książki Bohdana Urbankowskiego. Widzieliście ten napad na pociąg w jakimś filmie? Bo ja nie. A byłby to film kasowy.

W 80. rocznicę swojej śmierci Piłsudski srogo na nas spogląda z pomników i jest patronem jednej z głównych ulic w każdym mieście. Szczerze mówiąc, od tego wszystkiego wolałbym porządny western. Nie przepsychologizowane nudziarstwo w polskim stylu, a taki film, jaki Irlandczycy nakręcili o swoim bohaterze Michaelu Collinsie - sensacyjny i krwawy.

Piłsudski nadaje się jak nikt inny. W XX wieku żaden inny kraj nie miał przywódcy o tak barwnym życiorysie. Kiedy był więziony, zaczął udawać wariata. By nie zwiał, Rosjanie wywieźli go do psychiatryka do Petersburga, a i tak stamtąd uciekł. Potem stworzył organizację, która wprost sterroryzowała okupujących Polskę Rosjan. Zabijała szpicli, sadystycznych żandarmów, lecz także złodziei i bandytów. Jeszcze potem był brawurowym dowódcą. Prowadził powstańców, wciskając Austriakom i Niemcom kit, że to ich własna armia. W końcu dowodził wojskami w ogromnej wojnie obejmującej dużą część Europy. Stoczył zwycięską bitwę pod Warszawą, o niej powstał co prawda film, ale taki, że lepiej, żeby nie powstał. A jego szwoleżerowie rozbili w pył rzekomo niepokonaną bolszewicką konnicę, cieszącą się prestiżem w stylu perskich "Nieśmiertelnych", w największej bitwie kawaleryjskiej od czasów Napoleona. Czy nie jest warte to wszystko westernu?

Tylko jak nakręcić. Przecież szanse na duże pieniądze mają tylko filmy opowiadające o żydożerczych Polakach, dylematach byłych stalinistów lub cierpieniach gejów. A szanse na małe pieniądze mają, czasem, patriotyczne dzieła, gdzie bohaterowie przedstawiani są tak, jakby żywcem ich wyjęto z żywotów świętych. Westernowy Piłsudski, by był ciekawy, powinien być taki, jaki był naprawdę. Trochę jak Brudny Harry: klnący, arogancki, czasem brutalny. Ale o dwie głowy wyrastający ponad swoje polskie i europejskie otoczenie, nie tylko odwagą i charyzmą, lecz także inteligencją, determinacją, osobistą uczciwością.

Jak sprawić, by nie było to przeintelektualizowane nudziarstwo ani pomnik świętego? Jest proste rozwiązanie. Zlikwidujmy Polski Instytut Sztuki Filmowej dzielący kasę na różne pretensjonalne arcydzieła. Jego szefowa pani Odorowicz i tak ma ponoć zostać szefową TVP, więc z głodu nie umrze. A zaoszczędzone pieniądze dajmy Eastwoodowi albo Gibsonowi, by któryś z nich nakręcił porządny film. Opłaci się, nawet jak "Gazeta Wyborcza" nie da mu pięciu gwiazdek.

Zobacz: Piotr Tymochowicz: Komorowski powinien zrzucić maski