Z jednym muszę się z krytykami Ziemca zgodzić. Nie pasuje do otoczenia. Zawsze uczciwie mówił, że ma konserwatywne przekonania: wierzy w Pana Boga, szanuje tradycję, rodzinę, kocha swój kraj. To wystarczało, żeby zbierał nieustanne gromy za swoje szczególne upolitycznienie od tuzów dziennikarskiej etyki rodem od Lisa i Michnika. Zupełnie nie pasuje do świata, gdzie dostosowują się do aury politycznej niczym pani Odorowicz, która dzieli pieniądze na filmy, i zależnie od tego, kto rządzi, daje na dzielnych akowców albo na dylematy gejowsko-transseksualne. Zupełnie nie pasuje do koleżeństwa, które, kiedy publicysta zaproszony do studia wygłasza pogląd niezgodny z linią rządu, rzuca się na niego z insynuacjami godnymi Stefana Niesiołowskiego. Zupełnie nie pasuje do ekipy TVP, dla której głównym bohaterem w dniu zaprzysiężenia nowo wybranego prezydenta był Janusz Palikot ze swoimi mądrościami.
Karolinie Korwin-Piotrowskiej daleko do poglądów Ziemca, ale najwyraźniej potrafi wyjść poza międzyśrodowiskowe hejty i myśleć samodzielnie, choćby wtedy, kiedy stwierdza: "Wolę sto razy bardziej takiego Ziemca, o którym wiem, że sympatyzuje z prawicą, bliżej mu do Kościoła niż do gejowskiego klubu, niż kogoś, kto poglądy zmienia w zależności od tego, z której strony aktualnie wieje wiatr przemian". Lepiej tego nazwać nie potrafię. To właśnie różnica, rów, który odgradza Ziemca od dużej części towarzystwa rządzącego dziś w TVP, czy to w biurach, czy na antenie.
Ziemiec nie miał łatwo w telewizji, a to dlatego, że zachowywał się po prostu przyzwoicie i fachowo. Nigdy nikogo chamsko nie atakował, ale też nigdy nikomu nie wchodził tam, gdzie na stałe zasiada część jego kolegów i koleżanek z Woronicza. Nie jest łatwe zachowanie uczciwości w takim miejscu, ale się da - wystarczy spojrzeć na zawsze idącego swoją drogą, a nie linią stacji Bogdana Rymanowskiego. Ich obu siłą jest to, że ich warsztat, ale i uczciwość doceniają ich widzowie. Inaczej Ziemca już dawno w TVP by nie było, bo już były liczne podchody, by go wyrzucić i zastąpić jakąś lalą, którejkolwiek z płci, wykonującą rozkazy przekazywane przez słuchawkę z reżyserki.
Cóż więc zrobić z tym Ziemcem, skoro tak nie pasuje do dzisiejszej telewizji publicznej? A może odwróćmy pytanie - co zrobić z telewizją publiczną, skoro ludzie tacy jak Krzysztof Ziemiec do niej nie pasują? Może należy tak ją zmienić, by wreszcie zaczęli pasować, a w tym celu pozbyć się z niej tych, którzy lepiej radziliby sobie w innym przybytku opatrzonym przymiotnikiem "publiczny"?