Wiktor Świetlik

i

Autor: Piotr Piwowarski

Wiktor Świetlik: Zakaz zamiast zupy

2013-08-01 4:00

Widzieliście już serial "House of Cards?" ("Domek z kart") z Kevinem Spaceyem w roli głównej? Jeśli interesuje was nieco polityka i to, jak wygląda ona naprawdę, to czym prędzej odpalcie komputery, znajdźcie sobie i zobaczcie. Po kilku pierwszych odcinkach można by rzec, że główny bohater, senator Francis Underwood, to pod pewnymi względami jeden z najbardziej przyzwoitych bohaterów filmu, waszyngtońskiej wierchuszki. Nie bierze narkotyków i nie nadużywa alkoholu. Jest dobrym mężem, nie korzysta z usług prostytutek, nie ma romansów, żyje skromnie, nie kradnie, a o jednym ze swoich znajomych mówi: "Co za zmarnowany talent, wybrał pieniądze zamiast władzy".

No właśnie, władza. Senator Underwood, choć prowadzi się tak przyzwoicie, że może by i za to mógł dostać nagrodę od posłanki Wróbel, tak naprawdę jest potwornie wyrafinowanym i złym typem - diabłem w garniturze polityka. Uosabia to, co w polityce najohydniejsze, i co sprawia, że garną się do niej często ludzie najgorszego sortu, pozbawieni wrażliwości socjopaci stosujący manipulację, kłamstwo, intrygę, bezwzględność, nielojalność, szantaż, prywatę. Vito Corleone jest przy Underwoodzie naprawdę dobrym człowiekiem. Bardzo mi przykro, ale ludzi o jego mentalności, choć może mniej zdolnych, w polskiej polityce nie brakuje. I ci właśnie polscy Underwoodowie postanowili się wziąć za wychowanie narodu, postulują, a czasem i wprowadzają rozmaite zakazy i podatki, dzięki którym staniemy się lepszymi ludźmi, bo przecież oni wiedzą lepiej od nas, jak mamy żyć.

Mieliśmy już więc w wakacje postulaty ograniczeń sprzedaży alkoholu, zakazu sprzedaży papierosów mentoli, slimów i e-papierosów, polowania na ptaki, pornografii, prostytucji, lichwy, delegalizacji organizacji narodowych. Zakażemy, ograniczymy, nakażemy - cóż za pańska mentalność, co za zdecydowanie i jaka prostota. Może nawet i któryś z tych zakazów ma sens, ale do kupy wygląda na to, że nasza elita polityczna ma na wszystko jedno rozwiązanie, tak jak mama bohatera "Dnia świra" na wszystko miała zupę pomidorową. Tyle że oni mają na wszystko zakaz.

Troszkę to irytujące, że owi politycy chcieliby nasze prywatne życie i prywatne sprawy uregulować jak komuniści gospodarkę - w sposób nakazowo-rozdzielczy. Ale z drugiej strony, pamiętajcie, jak oni się dla was poświęcają. Oni za was wypiją, wypalą i się połajdaczą. Wy nie musicie tak cierpieć jak oni. Jedyne, o co proszą w zamian, to drobiazg - wyższe diety i dodatkowe emerytury.