Ale w przypadku wyboru kilku rodzajów specjalistów przyłożyłbym się bardziej niż zwykle. Szczególnie w przypadku jednego.
Adwokata. Oczywiście mecenasie Wdowczyku, który to czytasz, gdybym nie znał Ciebie, albo gdzieś byś wyjechał i musiałbym znaleźć kogoś innego. No więc, kogo bym wziął, gdybym adwokata musiał znaleźć?
Po pierwsze, szukałbym kogoś, kto wygląda na uczciwego faceta. Dostojewski, co prawda, pisał w "Braciach Karamazow" o mecenasach, że to "wynajęte sumienia", ale u nas było jednak inaczej. I to całkiem do niedawna. Wśród adwokatów mieliśmy całkiem spore grono zdolnych polityków, bohaterów, opozycjonistów, a przede wszystkim obrońców tych ostatnich, a nawet scenarzystów czy dziennikarzy sportowych. Adwokatura jako pierwsza sama się zlustrowała. Mieliśmy też wśród adwokatów nieco szuj. Poplątanych w jakieś niejasne gry polityczne. Mylących swoją pracę z lobbingiem. Załatwiających lewe papiery bandziorom czy wręcz w nich się bawiących. No i takiego faceta na pewno bym unikał. Dlaczego? A słyszeliście, jak szef mafii dowiedział się, że głuchy księgowy ukradł mu milion dolarów? Sprawę wyjaśnić poszedł ze znającym język migowy adwokatem. Wyciągnął rewolwer, przystawił księgowemu do głowy i kazał adwokatowi spytać, gdzie pieniądze. Adwokat spytał w języku migowym. Księgowy dokładnie, choć też na migi, wyjaśnił, że pieniądze są w jego biurze, za biurkiem, w schowku za obrazem.
- Co powiedział? - spytał boss.
- Powiedział, że i tak nie powie, a w dodatku obraził szefa mamusię - po swojemu przetłumaczył mecenas.
Dlatego adwokat powinien być uczciwy. Nie powinien nieustannie zmieniać poglądów, towarzystwa, opinii, bo przecież jest facetem, któremu klienci powinni móc ufać. W końcu to powiernik tajemnic. Nikt uczciwy nie powierza ich szui, nikt normalny nie powierza ich wariatowi.
Adwokat nie powinien też chyba być pajacem. Większość z tych, którzy potrzebują mecenasa, czuje się poważnymi ludźmi. Bo w ogóle większość chce być traktowana jako poważna i dorosła. Dlatego - całkiem słusznie zresztą - oczekuje, że reprezentować ją będą ludzie poważni i dorośli. Bo adwokat w sądzie jest przez chwilę nami. Ja na przykład, choć rzeczywistość rzadko poważnie traktuję, wolałbym na przykład, by nie reprezentował mnie cyborg śpiewający kibolskie pieśni, a jakiś poważny gość. I chyba stwierdzenie, że większość ludzi by tak wolała, nie będzie jakąś generalizacją.
Co to ma wszystko wspólnego z tytułowym Donaldem Tuskiem? Ano to, że Donald Tusk wziął sobie na prawnika partii i rodziny Romana Giertycha. I to cała prawda o prezydencie Europy.
Zobacz: Prof. Kazimierz Kik: Jarosław Kaczyński żyje w swoim świecie