Rocznicę powstania PO najhuczniej ze wszystkich obszedł marszałek Schetyna, atakując z tej okazji wciąż czyhającego na niego Donalda Tuska. Piękny gest: czy można lepiej było podsumować historię tego przywództwa, którego najwyż-szym osiągnięciem były perfekcyjnie przeprowadzane intrygi i rozmaite dintojry partyjne? Szkoda tylko, że z tej okazji nie wznowiono komiksu o powstaniu PO, który partia ta miała w 2001 wypuścić, ale zrezygnowała, bo widocznie uznano, że nawet dla Polaków jest on za głupi. Miałem szczęście kiedyś to widzieć. Była tam taka scena, jak wściekły Tusk ciska o ziemię telefonem ze złości, bo panowie politycy w Warszawie znowu podnoszą ludziom podatki. Ach, ten nasz premier - nie od dziś najpiękniejszy jest wtedy, kiedy się gniewa w obronie ludu.
Nie wątpię, że równie podniośle będzie na rocznicowych obchodach PiS w czerwcu 2011. Ja już teraz polecam na imprezę projekcję filmu "Czarny Łabędź", bo stan ducha szurniętej, bez przerwy się samookaleczającej głównej bohaterki doskonale pasuje do kondycji dzisiejszej prawicy. Uwzględniając kierunek, w którym PiS zmierza, w czerwcu Jarosław Kaczyński zostanie prawdopodobnie ogłoszony istotą boską, a jego dogmaty uznane za nieomylne. Być może nie zabraknie też elementów operetkowych. Kluzik-Rostkowska z Migalskim uzyskają przebaczenie i wrócą, jak niedawno Dorn czy Ujazdowski, a jakaś kolejna ekipa w aurze zdrajców będzie odchodzić i tłumaczyć, że to z miłości do dawnego prezesa.
Tymczasem wspólne świętowanie rocznicowe przeniosło się do instytucji utrzymywanej z naszych skromnych podatków, czyli Sejmowej Komisji Etyki. Komisja będzie rozstrzygać między innymi, czy prezes PiS współpracuje z obcymi służbami, czy Niesiołowski powinien iść do psychiatry i czy Macierewicz zapiera się polskiego państwa. Wnioski z debaty zostaną przedstawione w postaci uwag, upomnień albo nawet - nie daj Bóg - nagan, przed którymi polscy parlamentarzyści drżą jak przed efektem cieplarnianym albo powrotem Leppera.
A propos tego ostatniego. Pod koniec roku wypadałoby uczcić jeszcze jedną ważną, dziesiątą, rocznicę. Słynnego przemówienia Andrzeja Leppera, w którym zapowiadał, że Wersalu tu już nie będzie. Niektórzy uważają, że było to proroctwo, ale to bzdura. Owszem, Lepper miał rację, bo jest chamstwo, a nie ma Wersalu. Tyle że zanim to powiedział, też go nie było (Wersalu, chamstwa zawsze było po pachy). Ale na pocieszenie możemy sobie zawsze powiedzieć, że w Wersalu ten Wersal też nie zawsze bywał.