Wiktor Świetlik

i

Autor: Super Express

Wiktor Świetlik: Wychowajcie polityków

2019-01-17 5:00

Zapewne jakiś mądry kaznodzieja byłby w stanie to wytłumaczyć, ja mam kompetencje pozwalające jedynie na odnotowanie faktu. W świecie doczesnym, świecie Breivików i Muhammadów Atta, zło jest dużo szybszym i często skuteczniej działającym narzędziem niż dobro. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, jak choćby i najmądrzejszy człowiek jednorazowym aktem dobroci, trwającym kilkadziesiąt sekund, mógłby wywrzeć taki skutek na polską politykę, co szalony, zdeprawowany kryminalista.

Nie dość tego, bardzo mi przykro, ale nie wierzę w skuteczność apeli, nawróceń, refleksji na temat walki z mową nienawiści – uważam, że większość z nich to po prostu cyniczna próba przypisania owej mowy nienawiści swoim przeciwnikom, wskazania ich palcem jako tych do szpiku kości złych, odczłowieczenia, tak by nasze rozmowy i dyskusje polityczne sforsowały kolejne dno nienawiści i absurdu.

Samo usilne wprowadzanie tematu „mowy nienawiści” jest dowodem na to wszystko. Prezydenta Adamowicza nie zabiły ani media, ani żadna mowa. Jako ważny polityk był poddawany krytyce, bo taki los polityków. Jak w każdym człowieku działania dobre mieszały się w nim z takimi, które budziły wątpliwości. Zasługuje na wielki szacunek za udział w opozycji lat 80. Był bardzo sympatycznym człowiekiem. Z drugiej strony, wątpliwości wokoło jego prezydentury i majątku nie tylko były wyciągane przez prawicę, ale i doprowadziły do jego rozstania z Platformą. Tyle, że morderca nie miał z tym wszystkim nic wspólnego. Chciał zabić kogoś z PO, bo za czasów rządów PO siedział w więzieniu i w chorej głowie złączył te dwa fakty.

Czy więc inne, polityczne głowy, z lewa i prawa będą działać także niezdrowo? Nieustannie polować na tych, którzy używają mowy nienawiści, samemu wzbudzając nienawiść do nich? Myślę, ze jest światełko w tunelu. Nie wierzę w nawrócenia polityczne, ale wierzę w siłę elektoratu. Gołym okiem widać, że Polacy mają tego dosyć. Ci najmłodsi nawet nie próbują zrozumieć nieustannego przerzucania się faszystami i zdrajcami przez tak zwane elity polityczne kraju. Mądrzejsi politycy, z przyczyn czysto pragmatycznych, mogą na tym wygrać unikając agresji. Mniej mądrzy mogą polec sądząc, że nieustanne opluwanie innych i przypisywanie im własnej nienawiści to najlepsza metoda polityczna, bo przecież tak ich nauczono, a jak uczy lekcja pana Pawłowa i jego psa - czasem trudniej się oduczyć niż nauczyć.