Wiktor Świetlik

i

Autor: Piotr Piwowarski

Wiktor Świetlik: Wielki Ptak zamiast tarczy

2012-11-08 3:00

Uwzględniając, że z wyboru Baracka Obamy na prezydenta USA ucieszyli się i Władimir Putin i Radosław Sikorski, powinniśmy cieszyć się i my. Szczególnie że jeszcze jedna wpływowa osoba się raduje. To Wielki Ptak z ulicy Sezamkowej. Miał on prawdopodobnie spory wpływ na wyniki amerykańskich wyborów. Wielki Ptak był najlepszym dowodem na to, co podkreślały media od "New York Timesa" po nasze organy "Wyborcze", że kampania Baracka Obamy była merytoryczna, odnosiła się do przyszłości, dawała nadzieję, a jego przeciwnik był prostackim demagogiem.

Mitt Romney bowiem pewnego dnia na kongresie wyborczym stwierdził mniej więcej: "Uwielbiam Wielkiego Ptaka z ulicy Sezamkowej, ale nie mogę zaakceptować sytuacji, w której dotujemy telewizję publiczną za pieniądze pożyczone od Chińczyków". Ta wyjątkowo niemerytoryczna i demagogiczna wypowiedź została szybko potępiona na całym świecie. Nawet sympatyzujący z Romneyem specjaliści uznali, że Romney powinien powiedzieć: "Wielki Ptak z ulicy Sezamkowej świetnie sobie poradzi także bez publicznych pieniędzy". To by było merytoryczniej.

Ale najbardziej merytorycznie, szczerze i głęboko jest tak, jak zrobił to prezydent Obama, który przez całą resztę kampanii powtarzał, że Wielkiego Ptaka obroni przed Romneyem. Do kwestii finansowych, kłopotów amerykańskiego budżetu i podatnika się w tym kontekście nie odnosił. To zresztą zrozumiałe. Czymże jest jakaś prozaiczna dziura budżetowa w stosunku do troski o ulubionego pluszaka Ameryki. W tym sporze jak na dłoni zobaczyliśmy, czym różni się prymitywna demagogia (prezentowana przez Romneya) od głębi analizy i wizji politycznej (Obama broniący Ptaka).

Amerykanie zafundowali sobie i szczęśliwemu światu drugą prezydenturę faceta, który odwołuje się do takich konkretów, jak "nadzieja", pokój" i "budowa nowej Ameryki". Jakże różnił się on od typa, który gadał wciąż o oszczędnościach, bezpieczeństwie, rynku. Czyż to nie symbol nowych, wspaniałych czasów, w których przyszło nam wszystkim żyć? Wszyscy będziemy żyli w nowym, wspaniałym świecie wraz z Barackiem Obamą. Cieszą się i ślą gratulacje polscy politycy facetowi, któremu tak dużo zawdzięczamy. Likwidację programu tarczy antyrakietowej, popularyzację hasła "polskie obozy śmierci", przymykanie oka na łamanie praw człowieka w Rosji.

Do tego prezydent Obama ma też świetne poczucie humoru. Prezentuje je choćby wtedy, kiedy po cichu obiecuje władcom Rosji ustępstwa po wyborach w sprawie rozmieszczenia rakiet. To tylko żarty. Za to w sprawie zapowiedzi zniesienia wiz dla Polaków pełna powaga. Wielki Ptak z ulicy Sezamkowej nam je zniesie.