Wiktor Świetlik: Uwolnijmy Wałbrzych od PiS i tabloidów

2011-08-04 4:00

Śledząc ostatnio polską politykę i publicystykę, dochodzę do wniosku, że mamy dziś do czynienia z dwoma kluczowymi problemami w naszym kraju: PiS-em i tabloidami. Ależ dobrze by było, gdyby ich nie było. Weźmy taki Wałbrzych.

Niedawno byłem w tym kwitnącym mieście i muszę przyznać, że zrobiło na mnie wrażenie, o co w końcu trudno. Wychowywałem się w upadających od dwóch dekad Pabianicach i Łodzi, mieście, którego największe podziemne przejście, w samym centrum, nie ma do dziś nawet podjazdu na wózki. Byłem w wypełnionych bezradnymi zombi byłych PGR-ach, zjeździłem całą Ukrainę, która momentami przypomina świat rodem z "Mad Maksa". Ale Wałbrzych ma jednak coś w sobie. Może dlatego, że pośród odrapanych murów i niemal jedynego rodzaju sklepów, jakie tam są, typu: wszystko po dwa złote, wciąż widać, jak piękne było to miasto przed wojną. Jak piękne jest wciąż, choć od dwudziestu lat nie ruszyło się w nim nic, podobnie jak przez poprzednich czterdzieści pięć lat. O przepraszam, zlikwidowano jeżdżący niegdyś "za Niemca" po Wałbrzychu tramwaj, a także dobudowano do wielkiego poniemieckiego magistratu z boku imponującą przeszkloną windę, żeby zacnym włodarzom miasta wygodniej się wjeżdżało do góry i zjeżdżało na dół.

Nie śmiejcie się z windy. Mieszkańcy Wałbrzycha bez pracy, wśród odrapanych domów, ale mogli do tej pory przynajmniej być dumni ze swojej władzy, że wywodzi się ona z partii, która jest tak wybitnie prozachodnia. Modernizacja? A jakże, mamy - Platforma u nas w końcu rządzi, Europejczycy, Zachód pełną gębą.

I co? Przyszły tabloidy i wszystko zepsuły, odebrały tę dumę, ośmieszyły. Uczepiły się jakichś drobnych pieniędzy, które miał prezydent wyłudzać od urzędników. Znowu ta paranoja, oskarżenia, PiS-owska podejrzliwość. Znowu pojawia się nazwisko Chlebowskiego, a przecież, jak wiemy, Chlebowski jest niewinny, bo komisja sejmowa dowiodła. I znowu ta nadmierna krytyka, a przecież naczelne autorytety kraju mówią, żeby nie czepiać się za bardzo Platformy, bo inaczej PiS dojdzie do władzy. W końcu premier, zdaje się, uznaje to zagrożenie za większy problem niż bezrobocie, dlatego zapisuje wszystkich do PO. Bo wiadomo co będzie za PiS: podsłuchy, tłumienie krytyki, mandaty za "obrazę majestatu", nieobliczalny minister spraw zagranicznych, a po miastach, powiatach i gminach kolesiostwo i cwaniactwo.

Nie to co za PO. Sytuacja zupełnie niepodobna do starego dowcipu o strachu przed czarnym jeźdźcem, którego lękają się we wszystkich barach na Dzikim Zachodzie. Do jednego z takich barów wpada ubrany na czarno facet. Wypija za darmo alkohol, wyjada ludziom z talerzy, zabiera pieniądze z kasy, uprawia seks z żoną właściciela baru, oddaje mocz na środku. Wszyscy są sparaliżowani strachem, a przybysz na koniec stwierdza: "a teraz wieję stąd, bo czarny jeździec się ponoć gdzieś kręci w okolicy".