Wiktor Świetlik

i

Autor: Super Express

Wiktor Świetlik: Święty beret

2019-10-03 10:08

Stałem się częściowym podmiotem ważnego historycznego wydarzenia. Śledztwa. Dochodzenia dziennikarskiego. Sensacji. No bo przecież jeśli tak poważny, opiniotwórczy dziennik jak „Gazeta Wyborcza” publikuje coś na pierwszej stronie, ba, całą nią zajmuje tym, w dodatku na kilka dni przed wyborami, to sprawa musi być paląca.

Weźmy ostatnie wybory do europarlamentu. Było o dwóch wieżach, które Kaczyński miał budować w Warszawie, pojawiał się jakiś austriacki łącznik, premierowi wypominano działkę pod Wrocławiem, a szurnięty pisarz Tomasz Piątek pisał, że cały PiS to ruska agentura. Cały Episkopat oskarżono o krycie pedofilii. Wydawało się, że jest grubo. Tym razem jednak afera przerosła te wszystkie poprzednie rzekome afery.

W „Gazecie Wyborczej” na pierwszej stronie znalazła się afera beretowa, a także zbrodniczy proceder, za którym – choć nie wymieniony z nazwiska – czai się także niżej podpisany.

Sprawa wygląda następująco. Dwa lata temu, kiedy obejmowałem stanowisko redaktora naczelnego Trzeciego Programu Polskiego Radia, odkryłem, że Polskie Radio wyprodukowało kilka tysięcy beretów mających reklamować Trójkę. Berety nam się nie spodobały. Uznaliśmy, że są infantylne. Zdarza się nieudany gadżet i taki właśnie mojej, którejś tam z kolei poprzedniczce, się zdarzył. Któż nie popełnia błędów. Nieudane berety zalegały w magazynie, co wiązało się z kosztami. Rozdawać ich nie chcieliśmy, bo uznaliśmy, że są antyreklamą, a nie reklamą. W sklepiku internetowym sprzedało się kilka sztuk. No więc zaproponowałem, by berety zniszczyć, a zarząd się do tego przychylił.

Ta gigantyczna afera, przestępstwo, zbrodnia na różowym berecie, a przecież to też zapewne istota czująca, została odnotowana na czołówce niegdyś dużego i ważnego dziennika. Trochę się zdziwiłem. Nie wiedziałem, widać, co robię. Może naruszyłem jakieś poważne tabu religijne. Może berety są relikwią albo symbolem kultu? Trudno powiedzieć. W każdym razie żyjemy w czasach, w których nikt nie wie, kiedy trafi na czołówkę „Gazety Wyborczej” w aferalnej atmosferze. Czekam na gratulacje od Bagsika, Gąsiorowskiego, Gawronika i Bernarda Madoffa. Może ich afery były większe, ale tylko o naszej radiowej – wykrytej przez Agnieszką Kublik z „Gazety Wyborczej” – można powiedzieć, Że to jaja jak berety.

Autor jest dyrektorem Programu Trzeciego Polskiego Radia