W telewizyjnym studiu kilku panów spierało się o Jaruzelskiego. Włodzimierz Czarzasty z SLD zarzucił historykowi Piotrowi Gontarczykowi, że ten ocenia generała negatywnie, choć z nim nie walczył. Żeby było jasne, Gontarczyk w 1989 roku miał 18 lat, więc średnio mógł się nawalczyć. Profesor Andrzej Paczkowski zauważył, że Bolesława Chrobrego, wedle tej wykładni, mogliby oceniać tylko ludzie w wieku powyżej 1000 lat. We wszystkim tym najfajniejsze było jednak zupełnie co innego. Otóż Czarzasty, który z taką lekkością zarzuca innym, że urodzili się zbyt późno, sam ma wybitnie opozycyjną biografię - do 90. roku był w PZPR. Na jego obronę mam tylko jedno - jego wypowiedź to polski standard polityczny. Gdyby hipokryzja była przeliczalna na pieniądze, to mielibyśmy większe rezerwy budżetowe niż Norwegia.
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Super Expressu na e-mail
Dniem wielkiej hipokryzji były wczorajsze obchody 4 czerwca. Głównym bohaterem oprócz świeżo pochowanego dyktatora był amerykański prezydent. Na warszawski Grochów co prawda nie zawitał, ale witać go musieliśmy wszyscy, nie jeżdżąc po pozamykanych przez policję mostach i słuchając syren oraz warkotu śmigłowców nad głowami. Mamy za co kochać prezydenta Obamę - oszukał nas w sprawie tarczy antyrakietowej i obiecał Rosjanom po cichu, że zredukuje liczbę rakiet, dzięki czemu ci poczuli się tak pewnie, że zajęli już Krym, a nie wiadomo, co jeszcze zajmą.
Oprócz tego byli politycy. Czy ci z opozycji, czy z PZPR, wszyscy są ojcami wolności. Tylko czekać, jak w rocznicowych defiladach zaczną maszerować byli zomowcy i esbecy, bo przecież, jak tłumaczył weteran wojska ludowego w wywiadzie telewizyjnym, gdyby chcieli, to mogliby więcej osób zabić. Może zawsze tak wygląda polityka, że bohaterami są tylko ci, którzy mają dostateczne wpływy albo pieniądze, by się nimi ogłosić. Ale szkoda, że o kimś trochę zapomniano. O kilkunastu milionach zwykłych Polaków, którzy ćwierć wieku temu powiedzieli komunistom nie. Cóż, drobne przeoczenie. Ważne, że Obama przyjechał, a Michnik udzielił wywiadu własnej gazecie.