Wiktor Świetlik

i

Autor: Piotr Piwowarski

Wiktor Świetlik: Rozterki moralnego kurdupla

2016-02-25 3:00

W cieniu wielkich autorytetów moralnych człowiek czuje się tak mały i niski, że niekiedy gubi niezbędną w obcowaniu z wybitnymi jednostkami gradację. Po czym odróżnić, że jeden autorytet jest większy, a drugi wielki, ale jednak ciut mniejszy?

Autorytety na szczęście mówią jednym głosem, ale akuratność jest tu jednak konieczna, bo którego z tych jednakowych głosów słuchać najbardziej? Co wybrać, jak w Onecie Lis, a w Polsacie Urban?

Jest kilka metod mierzenia moralnego autorytetu. Jedną z nich jest weryfikacja, jak często autorytet uznaje siebie za autorytet i podkreśla swoją autorytarność. Pod tym względem największe stężenie autorytetu występuje u Stefana Bratkowskiego, człowieka mającego o własnym autorytecie, a także o autorytaryzmie, a nawet totalitaryzmie, niebagatelną wiedzę popartą doświadczeniem.

Są jednak i inne miary. Mieliśmy autorytetowego Celsjusza, ale teraz Fahrenheit. Skala, podług której autorytarność moralna danej jednostki jest wprost proporcjonalna do uznania za autorytet przez inne autorytety. Któż jest autorytetowym samcem alfa? Tu sprawa jest jasna i moralność autorytarna redaktora Michnika wygrywa w cuglach. To on jest wodzem stada, dyrygentem orkiestry. Warto do tego dodać, że mamy do czynienia z jednostką wybitnie skromną, która uznała, że były osoby wybitniejsze od niej, na przykład Adam Mickiewicz.

Kłopot zaczyna się, kiedy zaczniemy mierzyć trzecią miarą - kelwinami autorytetu. Według niej poziom autorytetu i moralności wzrasta wraz z potępieniem niemoralności innych, osób o innych poglądach, systemie wartości, przynależności politycznej. Potępienie moralne nie może odnosić się do faktów czy decyzji, a musi być całościowym uznaniem tej czy innej jednostki za niegodną. W tej konkurencji wysoką pozycję zajmuje Jacek Żakowski, regularnie zaznaczając brak moralności u swoich adwersarzy, w domyśle kontrastującą z nader wysokim stężeniem tej szlachetnej substancji u siebie. Choćby ostatnio Żakowski zwrócił uwagę, że ludzie mający inne poglądy niż on na Lecha Wałęsę zaliczają się do moralnych kurdupli. Jest to dorodny wykwit autorytetu, bo przecież kurdupel w tym znaczeniu to ktoś, komu czegoś brakuje. Taki podczłowiek, czyli jak mawiają nasi zachodni sąsiedzi, Untermensch. A co zrobić z takim Untermenschem? Tu Jacek Żakowski dawał też już kiedyś odpowiedź, wyrażając pragnienie, by Łukaszowi Warzesze przyłożyć bejsbolem. Szkoda rąk, panie Żakowski. Przecież zawsze można zatłitować po sędziego Łączewskiego.

Zobacz: Profesor Andrzej Zybertowicz w WIĘC JAK: Lech Wałęsa to człowiek wyjątkowo podły