Przez Słowację samochodem przemykam czując się jak nieuzbrojony statek na morzu pełnym korsarzy. Tym razem jak zawsze starałem się trzymać blisko innych samochodów, do dozwolonej prędkości nawet się nie zbliżałem. Miałem winietki, gaśnice i tym podobne. Czekali przy wyjeździe ze stacji benzynowej. Podobno był tam kiedyś znak stopu. - Pan popełnił poważne wykroczenie , u nas to 150 euro - poinformował groźnie pierwszy policjant. - Ale ja mam przy sobie tylko 20! - odparłem zgodnie z prawdą. - To niech pan da i to - odparł łaskawiej drugi policjant. Wszystko legalnie, z mandatem. Pogadaliśmy chwilę. Z reguły tak to wygląda. Najpierw wymieniają jakąś straszną kwotę, czasem grożą też zatrzymaniem dokumentów, a potem zabierają to co delikwent ma w portfelu. Taki rozkaz. - Tu się na tym stopie nikt nie zatrzymuje - mój rozmówca pochwalił też świetnie, regulaminowo, dobraną lokalizację.
Nie tylko mi tak się już teraz kojarzy Słowacja. Wiele osób po prostu zaczyna jej unikać. Podobnie jak zapewne wielu zaczyna unikać polskich rozkopanych dróg, polskich fotoradarów i polskiej drogówki wyganianej z suszarkami w „obszary zabudowane” bez budynków. Właśnie mieliśmy kolejną wielką akcję na Boże Ciało. I co? Wypadki były jak zawsze. Za to kasy, nie wątpię, że ściągnięto co nie miara. A i pewnie i na mandatach za złe parkowanie niezły był utarg. Był taki czas, kiedy w Warszawie straż miejska nie bała się wchodzić w ciemne podwórka, a nawet zadrzeć z wpływowymi miejskimi układami zamykając nielegalny klub. To było dawno, za Lecha Kaczyńskiego, dziś znowu kojarzy się tylko z mandatami za parkowanie albo tym, że ktoś chciał piwo wypić na świeżym powietrzu.
I dlatego między innymi nie wierzę, że obecna reforma policji za miliard cokolwiek zmieni. Trzeba zmienić sposób myślenia o tym co się robi, społeczeństwa nie traktować jak dojnej krowy, a policjantów jak poborców podatkowych służących do zapychania budżetu. Policja to wizytówka władzy politycznej, rządu. I to jest to, co powinno się wymienić, bo sama wymiana znaczka policji i kibli na komisariatach z perspektywy nas, coraz bardziej już wydojonych krów, niewiele zmieni.