Początkowo tekst Stanowskiego bardzo mi się spodobał. Nawet podesłałem go kilku znajomym, którzy wyrazili swoją pogardę dla robiących ludziom papkę z mózgów mediów. Kilka dni później ci sami znajomi niezmiernie przeżywali wydarzenie dnia: Owsiak na korytarzu w telewizji powiedział Terlikowskiemu, że tamten go nienawidzi, Terlikowski odpowiedział, że go nie nienawidzi, więc Owsiak zaprosił na Woodstock do rock'n'rolla, a Terlikowski odpowiedział, że pojedzie, jak coś tam. Toż ci rozgorzała dyskusja! To był news dnia, którym żyła Polska. "A wasz Terlikowski to fanatyk, inkwizytor!", "A wasz Owsiak to suchar i wydmuszka z TVP!". I tak dalej. Tylko Onet się wyłamał. Tam przeżywano fakt, iż słuchacze Radia Maryja atakują Romana Giertycha. Przy takiej rewelacji blednie Wielka Niedźwiedzica. W tym samym czasie Francja na całego dołączyła do wojny domowej w Mali, wybuch na syryjskim uniwersytecie zabił około stu osób, a Turcy zbombardowali irackich Kurdów.
No więc ja muszę się pochwalić, że pamiętam, jak nazywa się premier Netanjahu (choć co do pisowni upewniłem się w Wikipedii, bo mam skłonność do robienia błędów w nazwiskach), wiem, kto jest chińskim gensekiem (choć i tu bym na wszelki wypadek sprawdził pisownię), a także znam nawet kilka podstawowych faktów dotyczących pochodzenia i życiorysu pani prezydent Brazylii (do wiernego odtworzenia pisowni nazwiska Wikipedia niezbędna). I co z tego? Jakoś zbyt mądry od tego się nie czuję.
Jakiż to szczególny wpływ na moje życie będzie miała wiedza, jak nazywają się ci wszyscy faceci, łącznie z sekretarkami sztabów generalnych, którzy rozpętają wojnę na Bliskim Wschodzie? Czy ochroni mnie to przed cenami paliwa albo terrorystą? Czy dzięki temu dowiem się, czy Iran chciał mieć broń atomową i wspierał terroryzm, czy wadził polityce Izraela, czy konflikt był potrzebny korporacjom z USA? Przecież o tym nie ma pojęcia ani Tusk, ani Macierewicz, ani nawet nasz wspaniały szef MSZ w swojej megazajebiaszczości. Nikt tego nie wie, poza facetami od irańskiego programu atomowego, izraelskiego wywiadu i amerykańskiej polityki. Na diabła ta wiedza Stanowskiemu?! Równie dobrze mógłby zbierać informacje na temat diety gości, którzy montują fotoradary, bo te mają wpływ na jego życie. Nic to nie zmieni. Tymczasem z losów takiej Waśniewskiej, trochę jak z Dostojewskiego, można sporo się dowiedzieć na temat natury ludzkiej. Od Pani Perfekcyjnej nauczyć się sprzątać. A do tego niektórym się ona podoba i w dodatku, zdaje się, że jest wolna.