Wiktor Świetlik

i

Autor: Piotr Piwowarski

Wiktor Świetlik: O polskich Smierdiakowach

2012-06-07 22:33

W „Braciach Karamazow” Dostojewskiego pojawia się postać służącego Smierdiakowa, syna żebraczki Smierdiaszczej. Smierdiakow ma nowoczesne poglądy, mieni się liberałem i demokratą, jest zapatrzony w Zachód, lub powoływać się na Europę, nieustannie krytykuje Rosję, tradycyjne społeczeństwo, gardzi zwykłymi ludźmi. Ma ku temu powody. To człowiek skrzywdzony przez życie, podrzutek. Dlatego jest przerażająco zakompleksiony, nienawidzi swojego otoczenia, otaczających go normalnych, zwyczajnie żyjących Rosjan, bo wie, że ze swoimi kompleksami będzie zawsze czuł się od nich gorszy. A jego „Zachód” i „Europa”, „nowoczesność”, którymi gromi zacofane rosyjskie społeczeństwo, służą Smierdiakowowi tylko jako preteksty do choć chwilowego wywyższenia się nad otoczenie, którego nienawidzi. Tak naprawdę Smierdiakow wcale nie jest żadnym tam liberałem ani demokratą. Jest po prostu człowiekiem gnanym nienawiścią do swojego kraju i otoczenia przez kompleksy i poczucie niższości.

Mam wrażenie, że mamy w Polsce dziś trochę takich Smierdiakowów pozornie zapatrzonych w jakiś mityczny, wyidealizowany, nieistniejący Zachód, a tak naprawdę po prostu nienawidzących swojego otoczenia. Polskie Smierdiakowy żyją polską nietolerancją i rasizmem, które rzekomo wyróżniają nas w Europie. Dlatego z chęcią przyklasną każdemu, kto kopie w Polskę, nawet jak robi to w sposób tak chamski i prymitywny, jak ostatnio BBC. Duży irlandzki dziennik zauważył, że film ten ma tyle wspólnego z polską rzeczywistością, co produkcje z Boratem. Ale dla polskich Smierdiakowów to prawda objawiona.

Polskie Smierdiakowy kibicują każdej awanturze, każdej zadymie polsko-rosyjskiej, każdemu idiocie, który rzuci skórką od banana w czarnoskórego gracza i każdemu bandycie, który przy okazji Euro rzuci płytą chodnikową. O widzicie, a nie mówiliśmy?! - wytykają wtedy Smierdiakowy  palcem. Smierdiakowom, w ich nowoczesności, nie przeszkadza, że ktoś będzie maszerował po Warszawie z sierpem i młotem i imieniem Stalina. Jeśli tylko większość, znienawidzonego przez nich narodu nie chce tego sierpa i młota.  Niektóre nasze Smierdiakowy, nierzadko z pochodzeniem gorszym niż od Smierdiaszczej, bo wywodzącym się z PZPR, najchętniej krytykują zacofanych rodaków za granicą. Kiedy udzielają wywiadów francuskim, niemieckim czy hiszpańskim dziennikom.  Ach, jak oni wtedy mogą powzdychać, ponarzekać. Co oni, oświeceni, mają tu na miejscu z tym chamskim motłochem. „Przyjdźcie nam z pomocą niemieccy demokraci!”

Tak naprawdę Smierdiakowy nie chcą nic poprawić, naprawić, ulepszyć. Ich projekt polityczny jest prymitywny i archaiczny jak pomysł rozdawania kondomów w Dzień Dziecka. Kiedy ktoś się na  dobre bierze za walkę z przestępczością nazywają go faszystą. Kiedy ktoś chce wzmocnić państwo krzyczą o zagrożonej demokracji. Bo Smierdiakowy potrzebują jak najwięcej rasizmu, nietolerancji, antysemityzmu. Sami są przesiąknięci nienawiścią do otoczenia i kraju, w którym żyją.