Wiktor Świetlik

i

Autor: Super Express

Wiktor Świetlik o koronawirusie: Optymizm zabija

2020-03-03 16:15

A więc zrobiło się dość nieprzyjemnie. Pan taksówkarz jest koronawirusem przerażony. Nie samą zarazą, niejedną gorszą w Polsce przeżył, ale swoim portfelem. Ludzie pochowali się w domach, pracę biorą na wynos, jedzenie też, nawet po płyn bakteriobójczy już nie jeżdżą, bo się skończył. Ale tyle już pan taksówkarz przetrwał, że i to przetrwa.

My chyba też przetrwamy. Janusz Korwin Mikke mówi, że zaraza zabije najsłabsze jednostki, więc – jak twierdzi - same pozytywy. Z tego co można przeczytać, wirus zabija przede wszystkim starsze „jednostki”, więc zobaczymy jak będzie z samym panem Januszem, choć życzyć mu należy – jak każdemu - jak najlepiej.

Wielka zmiana za to w głównej opozycji. Do niedawna słyszeliśmy, że rząd coś ukrywa, jesteśmy nieprzygotowani, a w ogóle nie wiadomo, czy sam koronawirusa nie produkuje. A teraz sam pan Budka z PO stwierdza, że rządową ustawę o walce z zarazą poprze i rządzącym trzeba zaufać. Jak widać, jak trwoga to do Morawieckiego. „Trzeba zakładać dobrą wolę rządzących” – stwierdził pan Borysław.

Ustawa wydaje się bardzo sensowna, szczególnie, że nie przygotowywano jej miesiącami. Pozwoli pracownikom na zdalną pracę, by nie rozsiewać choroby po biurach. Na czas zamknięcia żłobków, przedszkoli i szkół rodzice dostaną zasiłki opiekuńcze. Służby medyczne będą mogły działać prawnie, a przede wszystkim środki, pomoc i co najważniejsze decyzje będą kierowane tam gdzie trzeba i działać szybko, a nie przechodzić „trudną ścieżkę urzędową”, która mogłaby sprawić, że zanim dojdą na miejsce ta zaraza się skończy, a zacznie następna.

Zastanawiam się tylko nad jednym. Jak to jest, że to co Morawiecki z Szumowskim wprowadzili w kilkadziesiąt godzin nie zostało wprowadzone przez 31 lat funkcjonowania naszej wspaniałej, odrodzonej. Czy politycy nie wyobrażali sobie, że do Polski może dotrzeć jakieś świństwo. Przecież była kiedyś mordercza hiszpanka, były coraz to paskudniejsze mutacje grypy i epidemia ospy we Wrocławiu w 1963 roku, która zabiła ponad 60 osób.

Wyjątkowo optymistyczne były to wszystko rządy. Bo przecież nie krótkowzroczne.

Twarzą w twarz Krzysztof Łapiński