Wiktor Świetlik

i

Autor: Piotr Piwowarski

Wiktor Świetlik: Normalizacja, nienormalizacja

2016-08-04 4:00

Był taki kiedyś popularny szczeniacki numer, który niektóre matołki, w tym mój kolega szkolny, robili kioskarkom. Podchodził taki do budki i prosił o bilet. A kiedy pani pytała, czy "normalny", on robił straszną minę i odpowiadał "nie, po...y". Było to wyjątkowo chamskie, ale do opisu wielu odsłon polskiej rzeczywistości pasowało, jak ulał. Była ona bardzo nienormalna, a wciąż często taka jest. Szczególnie jeśli za normę uznać świat, do którego aspirujemy.

Obrazki z telewizyjnymi dziennikarzami podrzucającymi rzekomo wyrzucone przez policjantów butelki po piwie do śmietnika, by pokazać "degrengoladę" policji podczas Światowych Dni Młodzieży, więcej mówiły o stanie naszych mediów niż tysiąc teoretycznych analiz. W tamtej sytuacji policjanci rzeczywiście byli zdaje się dzielni, ciężko pracowali, a koledzy dziennikarze zachowali się, jak... tu dopiszmy sobie odpowiednie słowa. Ale są też obrazki całkiem drobne, które sporo mówią o kondycji policji w naszym kraju. Portal internetowy Interia doniósł, że policjanci, którzy stanęli radiowozem na miejscu dla niepełnosprawnych, zapłacili za to mandat. Wydawałoby się, że to sprawa normalna. Jak się okazuje, nienormalna, bo w naszym kraju staje się nawet wydarzeniem medialnym. Oto prawo działa także wobec tych, którzy to prawo stanowią, a my się cieszymy z tego jak dzieci, że przynajmniej gdzieś tam na chwilę zaczyna to działać normalnie.

Ładnych parę lat temu znajomy, swoją drogą policjant (dziś już, jak to w policji - emeryt), zwrócił mi uwagę na pewną różnicę. Otóż w praworządnych krajach też są mafie, korupcja, układy - świat nigdzie nie jest idealny. Ale one są w tych krajach tam, gdzie ich normalni ludzie nie widzą. Wśród białych kołnierzyków, handlarzy narkotyków, przy wielkich przetargach. Tymczasem w Polsce lat 90. gangi tworzyli taksówkarze, handlarze na targowiskach byli ustawiani przez jakieś grupy przestępcze, a budki z hot dogami płaciły haracze. Ten czas szczęśliwie już minął, ale nie wszystko co nienormalne minęło. Wciąż gdzieniegdzie straszy u nas powiew Trzeciego Świata i jednym z jego elementów jest to, że cieszymy się, że radiowóz, który ostentacyjnie staje na miejscu dla inwalidów, płaci mandat. Przecież do tej pory zdarzało się, że osoba zwracająca policji uwagę na to, że źle parkuje, sama dostawała za coś tam mandat. Dziennikarze pokazujący złą pracę policji, prokuratorów czy sądów byli skarżeni za państwowe pieniądze o zniesławienie. Inni dziennikarze, którzy pokazywali, jak fatalnie prowadzone są niektóre śledztwa w Polsce, byli oskarżani o "ujawnienie tajemnicy postępowania przygotowawczego".

Dobrze, by policjanci przestali być świętymi krowami, ale dobrze, by nimi nie byli także dziennikarze. Szczęśliwie jedni i drudzy mają dziś komórki - jakież pożytki naszemu życiu publicznemu przynosi to małe urządzenie! A czy świętymi krowami przestaną być kiedyś na przykład sędziowie? To chyba zbyt idealistyczna wizja.

Zobacz: Marcin Przeciszewski: Papież Franciszek obalił stereotypy