Wiktor Świetlik: Nie jesteś głodny, dopóki o tym nie wiesz

2012-01-19 17:35

Fatalnie to o mnie świadczy, ale trochę się ucieszyłem, kiedy dowiedziałem się o problemach szefa szwajcarskiego banku centralnego, którego żona jakoś przypadkowo dokonywała trafnych krótkoterminowych inwestycji, i kiedy dowiedziałem się o niemieckim prezydencie, który wydzwaniał do naczelnego "Bilda", żeby zatrzymać niekorzystne dla siebie publikacje. No bo, jak człowiek sunie szrotem pośród nowych samochodów po tych ichnich gładkich, darmowych autostradach, przemierza bogate miasteczka, czyta o idealnych regulacjach prawnych, to jednak pewna zazdrość w dołku ściska. A tu proszę!

Nie dość tego. Oto rządy państw zachodnich i Komisja Europejska znalazły, w polskim stylu, winnych swoich problemów. U nas wszystkiemu złu winni byli Ziobro, Król Dopalaczy, kibice i ostatnio koncerny farmaceutyczne. W Europie winę za kryzys ponoszą agencje ratingowe, z którymi procesy zapowiadają rządy i KE.

Fakt faktem, że te instytucje, decydujące o losie ekonomii poszczególnych krajów, średnio pasują do idei wcielanej od lat przez eurobiurokratów, którzy chcieli mieć wszystko pod kontrolą. Regulować wygięcie banana, długość prezerwatywy, a zapewne i tego, na co się ją zakłada.

Zarządzać tym miały w pełni kontrolowane przez tych biurokratów instytucje. A tu całym tym snem wzorowego urzędnika, tym największym arkuszem excellowskim wszechświata zatrzęsły instytucje, które nie wiadomo do końca, skąd się wzięły i w czyim interesie grają.

Agencje ratingowe. Dopóki czepiały się poszczególnych państw poza Niemcami i Francją, było jeszcze pół biedy. Problem pojawił się wówczas, gdy nie dość, że zagroziły tym dwóm krajom, to wzięły się do stworzonego przez nie funduszu, który miał ratować Europę przed kryzysem, ale też dostał "obniżony rating". Zapowiedziano więc wytaczanie procesów owym agencjom ratingowym. Twórcy euroutopii postanowili, że potłuką termometry i nikt nie będzie wiedział, jaką ma temperaturę. A raczej oni będą mu to mówić, bo chcą powołania własnej agencji.

Dobry pomysł, bo w ten sposób cała masa małych gangów zostanie zastąpiona przez jeden centralny. I jak gdzieś dojdzie do władzy rząd, który nie będzie chciał grać zgodnie z interesami eurobiurokracji wiedzionej przez niemiecką cesarzową i francuskiego Króla Słońce, to obniży mu się wiarygodność i podwyższonym oprocentowaniem kredytów zarżnie gospodarkę.

To wszystko jednak za mało. Oprócz ogólnoeuropejskiej, koncesjonowanej agencji ratingowej powinno też się powołać nowy Komitet ds. Prawdy, który będzie tłumaczył, czy jest kryzys, czy go nie ma. W ten sposób wspólnie pokonamy kłopoty, bo jak mieszkańcy Korei Północnej nawet gdy będziemy zdychali z głodu, to się o tym znikąd nie dowiemy.