Wiktor Świetlik

i

Autor: Piotr Piwowarski

Wiktor Świetlik: Na Fidżi się o nas troszczą najbardziej

2016-10-20 4:00

Z jednej strony kiedy słucham czasem moich rozmaitych znajomych, nieraz ludzi o sporej wiedzy na temat ekonomii, to mam wrażenie, że mają problem ze zrozumieniem procesu, z którym radzą sobie co bardziej rozgarnięte dziesięciolatki. Podatki służą utrzymywaniu państwa i są konieczne. Z drugiej jednak strony, kiedy słucham polityków i urzędników, tych, którzy akurat rządzą, znowu widzę, że słabo radzą sobie z ogarnięciem innego procesu zrozumiałego i dla przedsiębiorcy, i sprzątaczki. Naród ma prawo nie mieć nadmiernego zaufania do państwa Szydło, Morawieckiego, Kaczyńskiego, Macierewicza czy Kowalczyka w sprawie podatków, ponieważ od lat ogląda ich potworne marnotrawienie przez państwo.

Jak może wierzyć w sens podwyższania czy płacenia podatków ktoś, kto niedawno obejrzał sobie nagranie z koleżeństwem z Platformy, które płaciło służbową kartą kelnerowi "niechcącemu obrazić pana ministra zbyt niskim rachunkiem"? Kiedy słyszy, jak jednych swojaków, którym rozdawano lekko kasę na miliony, zastąpili inni. Kiedy dowiaduje się, że jak kupowaliśmy śmigłowce od Francuzów, to tak, że chcieliśmy im oficjalnie zapłacić więcej, niż musiałoby to zrobić Państwo Islamskie, kupując na czarnym rynku. Albo kiedy obserwujemy instytucje przez nas utrzymywane, jak choćby rozmaite agendy międzynarodowe.

Chociażby nasz europejski "narząd nadrząd", czyli Komisja Europejska - sponsorowała ostatnio ważne narady ciała, które zajmuje się walką ze zgubnym nałogiem nikotynizmu (FCTC). Gdzie odbywały się spotkania? Wyspy Cooka, Fidżi, Kiribati, Wyspy Marshalla, Mikronezja, Nauru, Niue, Palau, Papua-Nowa Gwinea, Samoa, Wyspy Salomona, Tonga, Tuvalu i Vanuatu. Przecież o tym, co ma być napisane na pudełku z fajkami, i ile czego mają one zawierać, nie można zdecydować w ponurym brukselskim biurze. Trzeba do tego oddechu i świeżego powietrza z kilkunastu najdroższych rajów turystycznych świata. Szczerze mówiąc, kiedy człowiek pomyśli, jak europejska arystokracja urzędnicza radośnie rozwala efekty jego ciężkiej harówki, dopiero ma ochotę zapalić.

"Tak - odpowie któryś z panów skarbowników - znowu ta tabloidowa demagogia. Przecież nawet jak część pieniędzy jest marnotrawiona, przepuszczana, kradziona, to tylko cząstka. Tak jest w każdym systemie".

Być może. Ale problemem jest niepohamowanie i bezwstydność w tym nażeraniu się pieniędzmi podatnika. To najbardziej widać, a to, co widać, razi najbardziej i tego właśnie się boimy, to podziwiamy albo tego nienawidzimy. Lata temu psycholog Paul Slovic dowiódł, że ludzie boją się bardziej wypadków niż chorób, pomimo że mają 18 razy większą szansę umrzeć na jakieś schorzenie niż tragicznie zginąć. Podobnie jest z podatkami. Ja płacąc je, widzę przede wszystkim facetów radzących o moim zdrowiu na Samoa. Może więc trochę mniej przepuszczajcie, rozdawajcie i trochę mniej marnujcie, a wtedy i płacić będziemy chętniej.

Zobacz: Patryk Jaki: Dość bezkarności cwaniaków!