Wiktor Świetlik

i

Autor: Piotr Piwowarski

Wiktor Świetlik: Może da się coś jeszcze zrobić

2012-11-13 3:00

Ten dokument na razie widziało tylko wąskie grono upoważnionych osób, ale w IPN już krążą na jego temat legendy. Podobno liczy około 200 stron i jest przenikliwym opisem tego, jak w sprawie zatłuczenia Grzegorza Przemyka podwładni generała Kiszczaka mataczyli, fałszowali dowody, kierowali ślady na błędny trop, z wyrachowaniem pomnażali liczbę ofiar, wskazując niewinnych.

Paradoks polega na tym, że nie jest to akt oskarżenia, a uzasadnienie umorzenia śledztwa, które dotyczyło właśnie „mataczenia”, czyli obarczenia winą niewinnych osób i osłonienia autentycznych oprawców. Sprawę umorzono ze względu na przedawnienie i to rodzi moją wątpliwość.
Paradoks polega na tym, że nie jest to akt oskarżenia, a uzasadnienie umorzenia śledztwa, które dotyczyło właśnie „mataczenia”, czyli obarczenia winą niewinnych osób i osłonienia autentycznych oprawców. Sprawę umorzono ze względu na przedawnienie i to rodzi moją wątpliwość.

Prokuratorzy z IPN na wstępie rozważali, czy zakatowania Przemyka i późniejszego mataczenia nie zaliczyć do zbrodni przeciwko ludzkości – wówczas działania podwładnych generała Kiszczaka nie podlegałyby przedawnieniu. Tak jest w sprawie o próbę otrucia przez esbeków Anny Walentynowicz. W sprawie Przemyka śledczy z IPN się poddali. Dlaczego? Próbowałem to ustalić z kilkoma prawnikami, przede wszystkim z byłym sędzią Trybunału Konstytucyjnego Wiesławem Johannem. Po rozmowie z nimi jestem niemal pewien, że prokuratura mogła podążyć inną ścieżką. Prawdopodobnie prokuratorzy oparli się na artykule 3 ustawy o IPN, który mówi, że zbrodniami przeciwko ludzkości są te, które zostały popełnione ze względu na przynależność rasową, polityczną itd. ofiar. Przemyka i sanitariuszy to nie dotyczy. I tu popełniono błąd. Śledczy nie uwzględnili norm prawnych wynikających z tak zwanych zasad norymberskich, powojennego porozumienia z 1945 roku. Mówi ono, że zbrodniami przeciwko ludzkości są m.in. te, do których dochodzi z przyczyn politycznych na „każdej ludności cywilnej”. Taką interpretację potwierdziła uchwała Sądu Najwyższego z 13 maja 1992 roku. Co prawda wydano ją przed powstaniem IPN, ale treść jej przepisów, choć zostały przeniesione do innego aktu prawnego (ustawa o IPN), nie uległa zmianie.

Nie dość tego, Wiesław Johann zwraca uwagę, że uznanie za zbrodnię przeciwko ludzkości tej popełnianej tylko na osobie należącej do „określonej grupy” jest niezgodne z konstytucyjną zasadą równości wobec prawa. I tu być może stwarza się pole dla pełnomocników pokrzywdzonych w tej sprawie, a także Rzecznika Praw Obywatelskich, by decyzję o  umorzeniu sprawy zaskarżyć i wznowić śledztwo. O ile nie jest na to za późno.