W przeszłości sztukę już dzielono. Na tę należytą i tę zakazaną. Zakazane były – zależnie od ustroju - sztuka zdegenerowana, sztuka burżuazyjna lub reakcyjna, a dobre były te, które wspierały postęp w wydaniu tych czy innych fanatyków. Zdaje się, że wracamy do tych czasów. Jacek Bromski kręci film pod tytułem „Solid Gold”, który ma nawiązywać do afery Amber Gold. Film miał pojawić się jesienią, prawdopodobnie krótko przed wyborami parlamentarnymi. W związku z tym, nieoceniona w takich przypadkach „Gazeta Wyborcza”, poleciała do Państwowej Komisji Wyborczej ze skargą i pytaniem, czy tak wolno, bo przecież film może wpłynąć na wynik wyborów. Zdaje się, że Bromski tak się przestraszył, że zapowiedział emisję na „po wyborach”.
Jak widać, mamy w Polsce sztukę zakazaną. Zakazane jest wyświetlanie filmów, które mogą być niekorzystne dla Platformy Obywatelskiej, z którymi ktokolwiek polityków PO może źle skojarzyć. Póki co, nie usankcjonowano tego jeszcze prawnie, sprawę załatwia się metodą podwórkową, ostracyzmem środowiskowym i medialnym hejtem. Poważne niedopatrzenie, zakaz zajmowania się przez filmowców machlojami z czasów rządów Platformy powinien zostać wpisany do kodeksu karnego, a nawet konstytucji. A okres przedwyborczy w gruncie rzeczy trwa cztery lata, więc w ogóle takie filmy powinny być zakazane. Amber Gold, afera reprywatyzacyjna, podsłuchiwanie dziennikarzy, mafia watowska – po co się tym zajmować, to na ekrany się nie nadaje. Zajmowanie się tym to sztuka zdegenerowana, czyli jak mawiało niegdyś najstarsze pokolenie Niemców Entartete Kunst.
Co za to wolno? Wystarczy się cofnąć przed wybory do Parlamentu Europejskiego. Co pisała „Gazeta Wyborcza” na dwa tygodnie przed nimi o innym filmie, nakręconym przez Tomasza Sekielskiego i poświęconym pedofilii w Kościele? „To chwila prawdy dla PiS-u. Nie wystąpienia Tuska, a problem pedofilii w Kościele może zdecydować o wyniku wyborów.” Żeby było jasne, redaktorzy „Wyborczej” nie biegali wówczas do PKW z jękiem tylko przyklaskiwali filmowi - „gejmczejndżerowi”, który zaraz przywróci ich ukochaną władzunię – matkę żywicielkę koncernu Agora.
Jeśli ktoś jeszcze ma wątpliwości, że w dziedzinie hipokryzji i manipulacji „Gazeta Wyborcza” przekroczyła prędkość światła to teraz niech naprawdę się pokłoni ekipie od Michnika. Nie ma w tym lepszych od nich. Swoją drogą nie rozumiem zaniepokojenia filmem o Solid Gold. Przecież ponoć z Amber Gold politycy i urzędnicy od Tuska nie mieli nic wspólnego. Ba, wręcz zrobili wszystko co się dało, by aferze zapobiec i ludzi ostrzec. Przynajmniej oni sami tak twierdzą. Więc chyba organ prasowy poprzedniej władzy powinien wręcz film z płytą dołączać do przedwyborczego wydania?