Wiktor Świetlik

i

Autor: Piotr Piwowarski

Wiktor Świetlik komentuje: Platformerskie ukąszenie

2016-01-28 3:00

Kiedyś bardzo popularne było określenie "ukąszenie heglowskie", które miało oznaczać wiarę w rozmaite "duchy dziejów", "postępy" i inne podobne hasła. Czasem zresztą było ono związane z naiwną wiarą, a czasem sprowadzało się do tego, że rozmaite łachudry mieniące się intelektualistami popierały zbrodnicze reżimy. Dziś pan Hegel i jego uzębienie wypadli z obiegu, za to w pewnych kręgach w Polsce modna stała się wiara nie w lepszą przyszłość, a lepszą przeszłość - i to najbliższą.

Deklaracje wyznawania tej wiary przekonują mnie, że Grzegorz Schetyna i jego Platforma chyba nie podbiją już Polski. Jeśli ktoś odbierze władzę PiS za cztery lata, co jest nader prawdopodobne, to raczej nie będzie to formacja sygnująca się uśmiechem PO, choć niekoniecznie też przerażająco banalnymi mądrościami pana Petru.

Grzegorz Schetyna to nie jest głupi facet i na pewno nie jest to też polityczna pierdoła. Jest politykiem bardziej doświadczonym, inteligentniejszym od Petru, wyjątkowo twardym. Ale ukąszonym. Fragment jego przemówienia zaraz po przejęciu władzy w Platformie, bo trudno nazwać to zwycięstwem, marnie świadczy o jego kontakcie z rzeczywistością. Schetyna przypominał hasło, które pisano za komuny na murach: lepsze jutro było wczoraj. I dodał: "To był stan wojenny i wtedy myśleliśmy: co to może oznaczać? Dziś wiemy, że to było hasło ponadczasowe".

Sprawdź: Kukiz OSTRO o ostatnim programie Lisa. Zakpił jak nigdy!

Oto więc żyjemy w strasznym, ponurym czasie, wielkiej smucie i wspominamy złoty wiek rządów Platformy. To właśnie przekonanie, że znajdujemy się w jakimś cudownym dla wszystkich okresie, doprowadziło do klęski państwa Komorowskich, Platformę, a także żyjące z niej media. Obserwując samozadowolenie byłego prezydentostwa, jestem skłonny wierzyć, że autentycznie byli oni na tyle odizolowani od zwykłych ludzi, iż nie do końca widzieli Polskę, jaką jest. Dla nich ludzie, którzy wyjeżdżali, robili to z ciekawości świata, a ci, którzy szukali pracy, robili to dlatego, że poprzednia im się nie podobała. I jakby coś, zawsze można było wziąć kredyt.

Taki właśnie był świat Platformy Obywatelskiej, który w końcu ją pogrzebał. To był świat partii i jej politycznych oraz gospodarczych klientów, czyli jej żelaznego elektoratu. Uzależnionych od niej urzędników, pracowników budżetówki, biznesmenów żyjących z państwowych kontraktów, szefów spółek Skarbu Państwa i dziennikarzy przez nich dotowanych. W pewnym momencie ten świat tak im się zawęził, że zapomnieli, iż ktoś jeszcze mieszka na zewnątrz. Jak widać, ten świat jest jak ukąszenie - choć zburzyły go ostatnie wybory, w głowach platformersów wciąż istnieje. To właśnie to lepsze jutro. Niestety, tylko dla wybranych.

Nasi Partnerzy polecają