Są tacy, którzy setną rocznicę 11 listopada mają w nosie, bo wszystko w nim mają, wolą obejrzeć serial z USA albo – jak słynny facet z noworocznej ankiety telewizyjnej - „bedom grali w grę”. Są tacy, którzy zawieszą flagi i pójdą świętować, albo przynajmniej staną na baczność podczas śpiewania hymnu w niedzielne południe. Mam nadzieję, że takich jest najwięcej. Ale jest też całkiem spora grupa, szczególnie polityczna i medialna, której bliskie jest sformułowanie idola Lenina Mikołaja Czernyszewskiego „ciem chuże, tem lutsze” – im gorzej, tym lepiej. Setne rodziny naszej niepodległości planuje ona obchodzić pokazując światu jacy to z Polaków faszyści.
W Warszawie i niektórych innych miastach władze miejskie związane z Platformą zakazują marszów narodowców. Dlaczego? Bo teoretycznie, potencjalnie, mogą być z tego burdy. Burdy były na manifestacjach związkowych, podczas strajków, protestów lewicy, homoseksualistów, taksówkarzy, a nawet rowerzyści czasem łamią prawo. Czy im też zostanie zakazane demonstrowanie? Nie, bo te ostatnie zakazy są właśnie po to by burdy wywołać. By pokazać za granicą w jak faszystowskim kraju żyjemy.
Ani mi narodowcy bracia ani swaci, ale demonstrują dość często, a tak zwane „incydenty” zdarzają się tylko czasem przy okazji ich demonstracji. Traktuje się ich dziś gorzej niż inne nurty polityczne, ze szczególnym uwzględnieniem postkomunistów. Naprawdę więcej zbrodni ma na sumieniu partia, do której należeli nasi czołowi „Europejczycy” – Huebner, Rosati czy Cimoszewicz niż wszyscy narodowcy w polskiej historii. A nikt tym pierwszym nie broni pchać się do polityki. Narodowcami byli Dmowski, Paderewski i Reymont. To żenada, że w wolnej Polsce jakieś stalinowskie dzieciaki z totalitarną przeszłością odmawiają także tym ludziom, którzy się do ich spuścizny odwołują, prawa do politycznego funkcjonowania.
Skoro jednak demonstrować narodowcom nie wolno, bo „potencjalnie” mogą coś nieładnego zrobić, to może też zabronić rządzić Platformie w tych wszystkich miastach? Przecież potencjalnie zaraz zacznie kraść kamienice, bo takie incydenty też w przeszłości bywały.