Wiktor Świetlik: Jesteśmy k... z Platformy

2013-10-17 4:00

"Jest pan kretynem", "Jak pan mówi do mnie, do ojca mojej córki, żebym ja mógł generalną twierdzić tezę, to pan jest k... niedojrzały" poinformował głosem dojrzałym - niczym jabol z perfekcyjnie zachowaną równowagą siarki i pleśni - poseł Platformy o sympatycznym nazwisku Raś reportera "Super Expressu".

Po pierwsze, oczywiście tego, że poseł Raś był ewidentnie w sztok pijany i do tego, że jak jest pijany, to nie potrafi się powstrzymać od tego, żeby ubliżać innym, dowieść się nie da, więc nie można tego napisać. Aplikacji z alkomatem na telefon póki co jeszcze nie wymyślono. Więc przyjmijmy, że poseł Raś jadł akurat kluski. Śląskie oczywiście, bo w końcu nazwisko zobowiązuje. Jadł zresztą nie z jednego talerza. Kiedyś w PiS, do tego działacz katolicki, z każdym jest poukładany, wszędzie ma wejścia, nawet na górze.

Przeczytaj również: Wiktor Świetlik: Rząd wspiera bimbrownictwo

Przede wszystkim jednak poseł Raś jest z Platformy, a Platforma rządzi. Jakby był z opozycji, to wystarczyłoby, żeby powiedział na imprezie żartem do koleżanki, że ma dużego i już byłby kimś w rodzaju Marca Dutroux skrzyżowanego z Kubą Rozpruwaczem. A tak, to tylko eksces - może poseł dostanie jakieś lekkie upomnienie z Komisji Etyki Poselskiej, w które będzie mógł się wysmarkać. Chociaż pewnie i tego nie będzie, bo mógł przecież być poza godzinami pracy.

"Będę pana nagrywał" - zapowiedział w trakcie rozmowy z dziennikarzem "Super Expressu" pan poseł od klusek w gębie. Bo on jest przecież k... wadza! A z wadzą się rozmawia na kolanach. Tak, tak, panie dziennikarzu, wadza ma policję, prokuraturę, służby, podsłuchy, Lisa i swoją ukochaną gazetę, Wajdę, Kondrata i Olbrychskiego na posługi, więc nikt k... tej wadzy nie ruszy. Patrz pan, taka afera hazardowa, i co? Nie stwierdzono przestępstwa. Więc cóż się może stać takiemu posłowi Rasiowi?

Każdemu może się trafić kilka głębszych. Ale normalni ludzie nie odbierają wtedy telefonów albo grzecznie przepraszają, że nie mogą rozmawiać. Za kołnierz nie wylewam, ale nawet jak mi się zdarza taka sytuacja w lipcową sobotę wieczorem, to mi trochę głupio odbierać i staram się jak najkulturalniej to załatwić. No ale ja nie jestem posłem i to od Tuska. Jak poseł PO je kluski, to mu się k... nie przeszkadza, bo nagra i k... zaj...e. Wszystko mu k... wolno.

Zobacz także: Wiktor Świetlik: Kiedy Lis poprze PiS?

Swoją drogą, zawsze twierdziłem, że z pijackiego, przepraszam - kluskowego - bełkotu można czasem wyciągnąć pewne mądrości. Właśnie pojawiła się informacja, że Hanna Gronkiewicz-Waltz już wycofała się z części swoich obiecanek składanych kilka tygodni temu po to, by jej nie odwołano. Powiem wam szczerze i na trzeźwo, Koleżanki i Koledzy, którzy mieszkacie w Warszawie i nie poszliście do referendum, by odwołać tę panią, a przy okazji pokazać wszystkim polskim Rasiom z PO, że nie są bezkarni: "jesteście, k..., niepoważni".