Wiktor Świetlik

i

Autor: Piotr Piwowarski

Wiktor Świetlik: Rząd wspiera bimbrownictwo

2013-10-03 5:50

Wszyscy wiedzą, że morską wodą nie da się napić. A mimo to rozbitkowie, którzy wylądowali na morzu czy oceanie bez słodkiej wody, giną częściej na skutek picia morskiej wody niż niepicia w ogóle. Co więcej, niepicie w ogóle przedłużałoby trochę ich szanse na przeżycie, łyk wody oceanicznej doprowadza do przyspieszonej śmierci, ale w malignie spowodowanej pragnieniem każdy tak samo liczy, że oszuka naturę, choć nikomu się nie udaje. Bardzo podobnie ma się sytuacja z rządzącymi.

Myślę, że Jan Vincent, pani o inicjałach HGW i jeszcze może kilka osób w tym rządzie słyszeli o zjawisku "błędu arkusza kalkulacyjnego", a nawet jak nie słyszeli, to przecież nieraz sami go przerabiali. Polega on na tym, że w świecie realnym nie jest jak w komputerowym Excelu. Wygląda to mniej więcej tak: Jeśli w arkuszu podatek 20-procentowy daje budżetowi miliard rocznie i zwiększymy ten podatek do 30 procent, to będzie dawał on półtora miliarda.

Naprawdę taka podwyżka może dać spadek dochodu i o pół miliarda, bo ludzie będą przed tym podatkiem uciekać, mniej osób będzie go płacić i tak dalej. Tak było z fotoradarami, które zarobiły jedną dwudziestą tego, co planowano. Pani Hania z kolei regularnie przeprowadzała w Warszawie podwyżki cen biletów tak, że dziś są one droższe niż w Rzymie. Efekt - wielomilionowe straty. Ludzie przeskoczyli do samochodów, a przede wszystkim się pilnują - jak kanar wsiada do autobusu, autobus wysiada.

PRZECZYTAJ: Rostowski wspiera bimbrowników

Tak było przy podwyżkach VAT, akcyz, podnoszeniu podatków przedsiębiorcom i milionie innych opłat. A mimo to podnosi się akcyzę na alkohol i papierosy. Efekt planowany? "Dopełnienie przyszłorocznego budżetu". Efekt rzeczywisty? Założę się, że będzie nim solidny wzrost przemytu z Ukrainy i Rosji, a zarazem ustanie - cokolwiek by gadać - służący nam przemyt z Polski na Zachód. Do tego pokaźna część obywateli powróci do staropolskiej tradycji bimbrownictwa albo zacznie truć się najtańszym świństwem.

A wpływy z papierosów i alkoholu do budżetu solidnie spadną. I żeby było jasne, nawet jak ktoś nie uwierzy, nie czepiam się dlatego, że lubię wszelkie legalne używki. Jeśliby już coś trzeba było opodatkować, to naprawdę wolę, żeby była to moja butelka wina niż lekarstwa emerytki albo podręczniki dla dzieci (na nie VAT już zresztą wzrósł). Tyle że te kolejne podwyżki akcyz to nic innego jak próba serwowania nam słonej wody z oceanu przez tych, którzy wychłeptali całą wodę słodką.