Wiktor Świetlik: Droższy premier niż benzyna i seler

2012-02-02 3:00

Byliście Państwo ostatnio na stacji benzynowej? Ci, którzy nie byli, bo nie mają samochodów, i tak nie mają co się cieszyć. Galopujące ceny paliwa zauważycie wkrótce nawet w cenie selera w waszym warzywniaku. Jak benzyna drożeje, to drożeje wszystko.

Jedyna pociecha w tym, że mamy droższe dobro niż ta cała benzyna, transport i selery. To nas najdroższy premier Tusk, nasza radość, iskra bogów i kwiat Elizejskich Pól, a także jego drodzy koledzy. Ci faceci mają naprawdę sporo powodów do zadowolenia. Po pierwsze, dzięki temu, że benzyna staje się taka potwornie droga, jeszcze bardziej dołączamy do Europy.

Zgrabnie to ujął poseł Czerwiński z PO, tłumacząc w Trójce, że wybraliśmy model europejski, w którym benzyna jest droga. Jakbyśmy byli w Ułan Bator, Atlancie albo Marrakeszu, toby było tanio, ale my mamy podwójne szczęście. Po pierwsze, urodziliśmy się w samym sercu Europy, po drugie, rządzi nami najbardziej europejska formacja świata, więc ceny będą zaiste europejskie. Jeszcze trochę i będziemy mogli się poczuć jak niemieccy emeryci wypoczywający w Baden Baden, bo tyle samo będziemy płacić za litr (benzyny, bo np. riesling jest tam tańszy).

Szczególnie że - tu drugi powód do dumy - według statystyk jesteśmy potęgą. Otóż na 1000 mieszkańców przypada w Polsce mniej więcej tyle samo samochodów, co w innych krajach Unii. Za Gierka chwaliliśmy się węglem i miedzią, teraz o naszej wielkości świadczą złoża złomu, które posiadamy, bo średnia wieku samochodu w Polsce to piętnaście lat. Co nieco dziwne, Polacy coraz mniej jeżdżą tymi swoimi rozlicznymi samochodami. Zapewne dlatego, że przez dziki, nieeuropejski charakter gorszej części Polaków z Polski B na drogach jest wciąż niebezpiecznie. Jednakże i to się poprawia. A za sprawą kolejnych setek fotoradarów (kolejny powód do dumy), które dla niektórych gmin w dobie rostonomiki stanowią jedyne utrzymanie. O bezpieczeństwo dbają też drogowcy, którzy celowo przedłużają remonty. Niedawno na gierkówce haniebnie przekroczyłem prędkość. Koło Rawy Mazowieckiej asfalt zamienił się w coś, co było kiedyś asfaltem, a zmiana zaznaczona była małą, może dwucentymetrową, skocznią - zmyślną pułapką na takich jak ja, dzikich Polaków typu B. Zdezelowana opona w jednym kole i pogięta felga w drugim skutecznie przekonały mnie do tego, by więcej gierkówką nie jeździć. Dzięki temu wzrośnie bezpieczeństwo furmanek, zaprzęgów wołowych, pługów śnieżnych, kosiarek spalinowych, meleksów i innych pojazdów, które nie przekraczają na remontowanym odcinku między Warszawą a Tomaszowem Mazowieckim dozwolonej prędkości wynoszącej średnio 50 kilometrów na godzinę.

Tak, dobrze, że ci wszyscy Polacy typu A dbają o nas, nawet jak nam. Głupiutkim. czasem to się nie podoba. Zręcznie ujął to Newt Gingrich, mówiąc, że w Ameryce rząd służy obywatelom, a w Europie traktuje obywateli jak swoją służbę. W najlepszym przypadku jak dzieci. Pod tym kątem jesteśmy już w Europie pełną gębą.