Zdziwienie Platformersów tym, że zaczyna być krucho z ich partią, to kolejny dowód na to, że ludzie mają skłonność do traktowania tego, co zastają jako wiecznego.
Dlatego tak bardzo wszystkich dziwi, kiedy pomimo ostrzeżeń powódź zaleje osiedle, które wybudowano na naturalnym wylewisku rzeki. To samo dotyczy polityki. Pal diabli sondaże, które po wyborach prezydenckich wydają się tak wiarygodne, jak SMS-owe przepowiednie wróżek po 4,99 zł za minutę. Większy problem (dla PO, nie dla mnie) stanowi fakt, że Platforma traci swoją największą siłę - wychodzi z mody, bo porzucają ją liderzy opinii - ludzie, na których inni ludzie się wzorują. Tak ładnie żarło, a zdycha? Jak to się stało?
Przeczytaj koniecznie: Marcin Meller, naczelny Playboya, wyrzekł się Platformy Obywatelskiej! Teraz wstąpi do PiS? SONDA
Ano tak, że nic nie jest wieczne. Platformersi zaczęli być przekonani, że w nieskończoność będą straszyć PiS-em, a ludzie będą tylko za to na nich głosować. To złudzenie jest zdecydowanie silniejsze od zdrowego rozsądku, któremu przecież doświadczenie podpowiada co innego. Podpowiada, że był już taki Leszek Miller, co miał rządzić co najmniej do 2011, a po dwóch latach jakby już go nie było. I byli PiS-owcy, którzy w 2007 na cztery tygodnie przed wyborami już je wygrali i czyścili administrację, by po wyborach mieć nowe miejsca dla swoich. Wszystko po to, by miesiąc później tłumaczyć, że owszem odnieśli sukces, bo zagłosowało na nich dużo osób, ale na PO jeszcze więcej.
A patrząc z drugiej strony, pamiętam wywiad Jarosława Kaczyńskiego sprzed ponad dekady, w którym zapowiadał że wycofuje się z polityki. Albo był taki Grzegorz Napieralski, z którego dopiero co powszechnie się śmiano, że przerżnie, bo nie słucha starszych, "Gazety Wyborczej", bo jest cyniczny i gdzieniegdzie dogaduje się z PiS, bo nie chce jak poprzednik odpowiedzialnie wspierać dzieła odbudowy kraju Donalda Tuska, tylko podgryza rząd, co w przypadku opozycjonisty jest niedopuszczalne. Dziś już się spekuluje, że może być premierem. Ale i tego nie powinien być pewien, bo już jeden taki tuż przed wyborami w 2005 roku był "premierem z Krakowa", a dziś jest już tylko mężem posłanki i to w dodatku niezbyt pożytecznej.
Na nieszczęście dla tych na górze, a na szczęście dla tych na dole rację miał Heraklit, mówiąc, że jedyną stałą rzeczą jest zmiana. Albo jak sugestywniej ujął to raper Peja: "Raz się jest na dole, raz się jest na szczycie, oto nasze całe p e życie".