Wiktor Świetlik

i

Autor: Piotr Grzybowski

Wiktor Świetlik: Dlaczego Adaś każe pluć na kumpli Jarusia?

2012-09-06 4:00

Psychologowie społeczni często obserwują zachowania grup dzieci po to, by zrozumieć zachowania dorosłych. Malcy są bardziej spontaniczni, szczerzy. Dzieci nie używają jeszcze do zamaskowania patosu, moralizowania, uzasadnień historycznych, nie tworzą PR-owskich zasłon dymnych, nie mają żadnych Ostachowiczów, Bondaryków ani Lisów do ochrony swoich działań.

Weźmy choćby znaną zabawę w starego niedźwiedzia, który mocno śpi. Jedno dziecko z kółeczka jest wybierane, wchodzi do środka, a inne krążą wokoło niego i "się go strasznie boją". Dorośli też się w to bawią, tylko na poważnie. Choćby kilka lat temu takim starym niedźwiedziem był niejaki mecenas Roman Giertych, którego wzrost, poważna mina, a także nadęcie były wprost proporcjonalne do szczerości narodowych przekonań, które głosił. Kiedy ów Giertych wszedł do rządu, naczelny autorytet kraju, a za nim cała reszta, podjęły lament. Był tak donośny, że musiał usłyszeć go nie tylko świat, lecz także najodleglejsze cywilizacje wszechświata. Kreole na Seszelach i pięciogłowi mieszkańcy drugiego końca Drogi Mlecznej musieli się o tym dowiedzieć: endecy, oenerowcy, faszyści w polskim rządzie - demokracja zagrożona. Wszystko przez to, że "potwór" znalazł się w rządzie. Potwór jakiś czas był w tym rządzie, był nawet w sumie niezłym ministrem edukacji, a wokoło niego wędrowała prasa, lewicowi histerycy, spontanicznie ustawiani przez nich w karne rządki uczniowie, i wszyscy oni razem bali się starego niedźwiedzia.

Aż tu nagle niedźwiedź przestał być niedźwiedziem. Nagle z chęcią przeprowadzano z nim wywiady. Widać jego coraz bliższe związki z nowym rządem. Jako adwokat obsługuje już nie tylko swojego przyjaciela - ministra Radka, lecz także premiera. Osobisty adwokat familii premiera to nie byle kto. Co więcej, ponoć stara się także o przyjęcie do politycznego świata Platformy. I co? Nic. Giertych koło rządu już nie przeszkadza. Tak samo niedźwiedziem przestał być w pewnym momencie Andrzej Lepper, a po śmierci stał się nawet ofiarą. Niedźwiedziem przestaje już być także były minister Ziobro.

Jak to więc jest, że jedni są niedźwiedziami, a inni nie? Właśnie to badają psychologowie, obserwując dziecięce zabawy. Co sprawia, że na złego, ofiarę albo wykluczonego wybierają jednych, a drugich nie? W naszej dorosłej zabawie sytuacja jest jasna. W klasie najważniejszych jest dwóch chłopców. Adaś i Jarek. Jarek jest pyskaty, bezczelny, nie bardzo słucha innych, ale przede wszystkim od lat krytykuje Adasia. Adaś za to ma duży wpływ na inne dzieci i potrafi sprytnie nimi manipulować. Czasem też przekupuje je cukierkami, bo ma wyższe kieszonkowe niż Jaruś. Ale wie, że nie może atakować tylko Jarusia, bo wtedy będzie jasne, że kieruje nim tylko nienawiść do kolegi. Wyznacza więc na niedźwiedzi tych chłopców, którzy zadają się z Jarusiem, a potem cała klasa się ich boi, więc z dala na nich pluje, a Jaruś się przez to coraz bardziej wścieka. Tak to już między dziećmi bywa. Wesołego nowego roku szkolnego.