Wiktor Świetlik

i

Autor: Piotr Piwowarski

Wiktor Świetlik: Czerwona książeczka Millera

2013-05-09 4:00

Pomimo mojego zoologicznego antykomunizmu muszę przyznać, że Leszek Miller zrobił w swoim życiu kilka pożytecznych rzeczy. Umocnił Polskę w NATO i wprowadził do Unii Europejskiej, równocześnie dbając o sojusz z USA, obniżył duszący przedsiębiorczość podatek CIT, a w dodatku pisze felietony do "Super Expressu". Wygląda na to, że to wszystko to było już za dużo jak na byłego sekretarza PZPR i były premier postanowił wrócić do korzeni, w dodatku z wielką pompą.

Tak więc wzorem chińskiego towarzysza Mao wydał swoją czerwoną książeczkę. Jak rozumiem, od teraz każdy towarzysz ma chodzić z taką książeczką w kieszeni i douczać się z niej "zapomnianych kart" z historii Polski. Myślę, że Sojusz nieco zbyt skromnie traktuje tę swoją "lewicową" historię, bo peerelowskie podręczniki, których część też powiela książeczka, drukowano w o wiele liczniejszych nakładach niż współczesne. Publikacja jest nieco zmitologizowana przez media. Szczerze mówiąc, nie ma tam nic o Bolesławie Bierucie, nie docenia się wkładu NKWD w odbudowę państwa polskiego, nie uważa się, jak latorośl wicemarszałek Sejmu, że polskim oficerom w Katyniu kulka w łeb się należała. Generalnie z książeczki wynika, że dzisiejsze SLD ma wobec stalinizmu stosunek krytyczny, a złotym, coraz to złotszym okresem w historii Polski staje się PRL od czasu rządów Gomułki. Sojusz nie ustrzegł się przy tym błędów. Nie wiadomo przy tym, czemu instytucja, która wydała czerwoną książeczkę Millera, nosi imię Ignacego Daszyńskiego, który w 1918 roku uważał, ze jego rząd jest potrzebny po to, by postawić tamę ruchowi komunistycznemu.

Paru rzeczy także zabrakło. Przy okazji informacji o dzielnej Armii Ludowej przydałaby się cenna wzmianka o Gwardii Ludowej, która często zajmowała się zwykłym bandytyzmem, ze szczególnym uwzględnieniem mordów na Żydach. Z podręcznika wynika, że generał Jaruzelski musiał wprowadzić stan wojenny i odstrzelić parudziesięciu roboli głównie ze względu na radykalizm Solidarności. Należało dodać, że także ze względu na to trzeba było zatłuc maturzystę Przemyka, a ze względu na interesy klasy robotniczej dawny polityczny kumpel Millera, a dziś Palikota, Jerzy Urban, musiał doradzać, jak kryć sprawców. W ogóle w książeczce zabrakło cennych informacji dotyczących czasów, które SLD wspomina z takim sentymentem. Działalności Czesława Kiszczaka i wkładu Służby Bezpieczeństwa w umacnianie PRL. Niebezpiecznych, często wykraczających poza prawo działań, które służyły Polsce Ludowej. A także udziału lewicy w procesie trudnej transformacji objawiającym się choćby udziałem w zniknięciu miliardów dolarów w aferze FOZZ.

Na początku książeczki znajduje się cytat z towarzysza Karola Henryka Marksa. Szkoda tylko, że to nie ten cytat, że "historia powtarza się farsą", bo najlepiej by pasował do całej publikacji. Niemniej i tak jest ona imponująca, szczególnie jak na partię, której ważny działacz umiejscawiał niedawno Powstanie Warszawskie w czasach obrad okrągłego stołu.