Na spotkaniu autorskim w świętym mieście Gdańsku niedawny cesarz stwierdził nie mniej nie więcej, tylko, że tysiące polskich dzieci umierają gdyż za wolno odchodzimy od węgla. Ciekawiej byłoby, gdyby były premier podzielił się tymi przemyśleniami na spotkaniu w Katowicach, ale zostawmy to na chwilę i spróbujmy wejść w tok myślenia faceta, który przez siedem lat rządził Polską.
Jest sobie węgiel. Węgiel jest brudny. Wystarczy wziąć do ręki to widać, że brudzi, cała czarna. No to ten węgiel pewnie brudzi też powietrze, od tego jest ten straszny smog, a od smogu ludzie umierają na raka, a co roku tysiące dzieci umierają na raka... i tak dalej.
Taki jest tryb myślenia faceta, który był Przewodniczącym Rady Europejskiej i ponoć na co dzień zasłuchuje się w muzyce klasycznej, a także pasjonuje go wyrafinowane malarstwo. Tyle, że tak naprawdę smog nie bierze się z samego węgla ani nie jest też nim mgła, jak sądzą niektórzy i niektóre. To efekt palenia odpadów węglowych, miału, drzewa i śmieci, a także węgla w niedostosowanych piecach, w niewłaściwy sposób. Do tego dochodzą silniki diesla, praca węzłów ciepłowniczych i milion innych rzeczy. W Warszawie większość smogu produkują samochody, a produkcji aut z kotłami węglowymi zaprzestano dość dawno.
Ograniczenia na wydobycie węgla ich zwolennicy tłumaczą zmianami klimatycznymi (bo już nie efektem cieplarnianym), a nie smogiem. Były cesarz, choć był jednym z najważniejszych polityków walczących „o klimat”, wszystko pomieszał i dorzucił do tego jeszcze, a jakże umierające dzieci, bo jako doświadczony polityk wie, że jest jak w piosence Jacka Kleyffa: „chore dzieci zawsze wzruszą”.
Spokojnych Świąt – bez smogu, mgły i politycznej demagogii, za to pełnych miłości.
Wiktor Świetlik: Cały ten smog
2019-12-20
5:07
Co prawda nie przeczytałem jeszcze książki niedawnego cesarza Europy, zresztą mam poczucie, że jako prosty cham nie nadaje się do lektury tak wyrafinowanych filozofów politycznych, niemniej kilka wątków do mnie dotarło. W tym wątek smogu. Tusk się bardzo nim martwi. Bardzo bardzo.