- „Super Express”: - Mike Tyson reklamujący Powstanie Warszawskie. Skąd ten pomysł?
- Wiesław Włodarski: - Znam Mike Tysona od wielu lat, jest twarzą naszej marki "Black Energy Drink". Spędziłem z nim wiele czasu już tak prywatnie, zaprzyjaźniliśmy się.
- Wiele osób uznało, że pomysł z Tysonem mówiącym o Powstaniu jest nie tylko niezbyt dobry, ale mało wiarygodny. Pięściarz z USA interesujący się różnymi sprawami, ale raczej nie historią, a co dopiero historią Polski…
- Nie zgodzę się. Mike bardzo dużo wie o historii, opowiadałem mu wiele razy o dziejach Polski i zawsze bardzo go to interesowało. Kiedy zwróciłem się do Mike'a z pomysłem, aby zrobić wideo o Powstaniu Warszawskim z radością się zgodził. Akurat o tej części naszej przeszłości wiedział bardzo dużo…
- Panie prezesie…
- Naprawdę! Sam napisał i zredagował część filmu. Jak sam mówi, sam wiele razy walczył na ringu, a to co robili ci „prawdziwi bojownicy”, którzy walczyli z narażeniem życia o wolność i ich historia bardzo mu zaimponowali. Uważa, że ich historia powinna być szerzej znana i opowiadana na całym świecie.
- Mówi to Mike Tyson, który ma na ciele tatuaże z Che Guevarą oraz Mao Zedongiem. Nie dostrzegacie tu lekkiej kolizji światopoglądowej, a na pewno wizerunkowej? Che był komunistą i mordercą. Mao komunistą i masowym mordercą Nie wykazywał ducha, którym kierowali się powstańcy. Sam Tyson był skazany za gwałt...
- Wyrażanie uznania i szacunku dla bohaterów Powstania, zarówno tych, którzy przeżyli, jak i tych zamordowanych przez niemieckich nazistów, nie powinno być ograniczone tylko dla ludzi, którzy nigdy nie zrobili w życiu niczego złego. To, że jeden z najbardziej znanych sportowców na świecie, który po latach mrocznej przeszłości odmienił swoje życie, pokazuje szacunek dla polskich bohaterów i jest ogromnym świadectwem pamięci dla nich. To kampania edukacyjna na światową skalę.
- Są skutki?
- Dzięki filmowi Mike'a Tysona tysiące, a być może setki tysięcy ludzi dowiedziało się o Powstaniu Warszawskim, wcześniej o nim nie słyszały. Dodatkowo materiał, który zamieściliśmy w sobotnim wydaniu "New York Timesa". Dzięki zróżnicowaniu komunikacji dotarliśmy do ogółu społeczeństwa w USA. Brakowało do tej pory takich działań za granicą. I jesteśmy z tego dumni.
- Kto pańskim zdaniem był odbiorcą tekstu z „New York Timesa”?
- Inna część społeczeństwa niż ta, do której dotarł Tyson. Często podróżuję do Stanów, spotykam się tam z liderami biznesowymi. I zawsze miałem do czynienia z niewielką wiedzą na temat Polski, nie mówiąc już o naszej historii. Chciałem tej kampanii, by edukować i pokazywać ludziom polskie dzieje, jednocześnie pracując nad budowaniem lepszej przyszłości dla naszych relacji. Nie rozumiejąc tego, przez co przeszła Polska, naszych cierpień podczas II Wojny Światowej z rąk niemieckich nazistów, a następnie przez trudny czas pod komunizmem, nie można zrozumieć co dziś czyni Polaków Polakami.
- Jest pan biznesmenem, nie popularyzatorem wiedzy historycznej.
- Oczywiście. I jako firma FoodCare poważnie traktujemy słowo “care” czyli dbałość. Dbamy zarówno o naszą markę i naszą firmę. Jesteśmy naprawdę dumni z Polski! I na swój sposób będziemy robić wszystko, co możemy, jako patriotyczna firma, aby pomóc zmienić wizerunek Polski na świecie.
- Jakieś kolejne plany, czy na filmie z Tysonem się skończy?
- To dopiero początek naszych działań związanych z promowaniem polskiej historii oraz Polski na świecie. Nasze akcje planujemy zawsze długofalowo.