Wiesław Johann: Niemcy walczący z polskimi faszystami? To absurd!

2011-11-15 3:00

- To groza i skandal, że pani Gronkiewicz-Waltz dopuściła do kontrdemonstracji, co dało eskalację napięcia i skończyło się tym, co widzieliśmy - uważa Wiesław Johann, były sędzia Trybunału Konstytucyjnego.

"Super Express": - W PRL walczył pan o prawo do obchodów 11 listopada. Jak pan odbiera piątkowe wydarzenia z ulic Warszawy?

Wiesław Johann: - To groza i skandal, że pani Gronkiewicz-Waltz dopuściła do kontrdemonstracji, co dało eskalację napięcia i skończyło się tym, co widzieliśmy. Mamy ustawę, która reguluje zasady rejestracji zgromadzeń. Władza nie może dopuszczać do tego, aby dwie manifestacje odbywały się w tym samym miejscu i czasie.

- Obecne prawo wystarczy, by nie dopuścić do takiej sytuacji?

- Absolutnie. Organ wydający zgodę na takie zgromadzenia ze względu na bezpieczeństwo mieszkańców i porządek publiczny ma prawo odmówić wydania na nie zgody. Może też zażądać od organizatorów zmiany miejsca czy godziny rozpoczęcia manifestacji, tak aby uniknąć niepotrzebnych napięć.

- Hanna Gronkiewicz-Waltz tłumaczy, że prawo nie daje jej takich instrumentów. Wszelkie próby ingerencji w miejsce i trasę przemarszu czy godzinę rozpoczęcia kończyłyby się jak w przypadku marszu wolnych konopi. Przegraną w sądzie.

- To niepoważne tłumaczenie się po fakcie. Pani prezydent musi znaleźć jakieś usprawiedliwienie, ale go nie znajduje. Mogła powiedzieć, że jeżeli ktoś chce świętować niepodległość kolorowo, może to robić w innym miejscu - na Bielanach czy na Wilanowie - a nie 300 metrów od miejsca, gdzie zbierają się ludzie na demonstrację.

- Prezydent Komorowski pyta, skąd się wzięli niemieccy antyfaszyści na obchodach 11 listopada...

- Dla mnie to absolutny skandal, iż znalazły się w Warszawie jakieś niemieckie bojówki.

- To, że tam byli, jest oczywiście niepokojące. Czy prawo polskie może jakoś przeciwdziałać przyjazdowi takiej organizacji do naszego kraju?

- Oczywiście, że może. Mamy doświadczenia spotkań międzynarodowych, na których z założenia pojawia się jakaś grupa zadymiarzy i to nie z potrzeby manifestowania swoich poglądów politycznych, ale z potrzeby zwykłego bandyckiego wyżycia się. Podobne zorganizowane grupy dotarły do Polski i policja powinna powiedzieć "stop" i po prostu nie pozwolić im na udział w jakichkolwiek manifestacjach. W tym momencie bezpieczeństwo państwa jest dla mnie ważniejsze niż szczególne traktowanie naszych gości z Niemiec. Zresztą jakimś totalnym absurdem jest to, że to Niemcy przyjeżdżają walczyć z polskimi "faszystami". Nie mieści się to w głowie przyzwoitego człowieka.

- Żyjemy w Europie bez granic...

- Jeżeli już wpuszczamy taką grupę, to trzeba traktować ją jak kibiców, którzy jadą na wyjazdowe spotkanie swojej drużyny. Ich autokar otoczony jest policją i jakikolwiek wybryk spotyka się ze zdecydowaną reakcją funkcjonariuszy. A w tym wypadku policja nie monitorowała tego, co ci ludzie robili.

- Dużo emocji budzi fakt, iż piątkowe zadymy prowokowali osobnicy z zakrytymi twarzami. Powinniśmy walczyć z tym systemowo?

- Kiedy w Trybunale Konstytucyjnym zastanawialiśmy się nad zgodnością z konstytucją ustawy o zgromadzeniach, stałem na stanowisku, że jeżeli chcesz uczestniczyć w publicznym zgromadzeniu, idź na nie z odkrytą twarzą. Jeśli zakrywasz twarz, to znaczy, że jesteś zadymiarzem. Koniec kropka.

- Jednak zdaniem TK konstytucja pozwala zasłaniać twarz.

- Nie trzeba zmieniać konstytucji. Udowadnia to ustawa o bezpieczeństwie w czasie imprez masowych, do której udało się wprowadzić pewne restrykcje bez zmian w konstytucji.

- Wiemy, że to zadymiarze i pozwalamy im chodzić w kominiarkach?

- Policja ma prawo wylegitymować delikwenta, jak każdego innego obywatela. Szczególnie, kiedy może on stanowić potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa. Powinna z tego korzystać.

- Uważa pan, że powinniśmy dać policji większe uprawnienia do radzenia sobie z takimi zamieszkami?

- Ale po co? Obowiązujące prawo jest wystarczające, ale trzeba je egzekwować i to egzekwować z rozsądkiem.

- Podczas piątkowych walk z policją zatrzymano 200 chuliganów, a tylko trzech usłyszało wyrok za swoje wybryki. Sądy 24-godzinne znów nie zdały egzaminu?

- Nigdy nie byłem ich zwolennikiem. Można szybko wydać orzeczenie, ale potem zaczyna się proces odwoławczy i wchodzimy na drogę normalnego postępowania.

- To jak szybko i skutecznie karać tych zadymiarzy?

- Dla mnie dobrą instytucją był tryb przyspieszony. Dzięki niemu władza ludowa znakomicie sobie radziła z opozycjonistami manifestującymi np. 11 listopada, a my możemy poradzić sobie z ulicznymi chuliganami.

Wiesław Johann

Były sędzia

Trybunału

Konstytucyjnego