"Super Express": - W swojej najnowszej książce "Kuba i inni. Twarze i maski popkultury" sugeruje pan "Prawdziwy koniec Kuby" Wojewódzkiego. Przeżyła się formuła showmana, który rzuci dwa żarty o seksie, zasugeruje homoseksualizm swojego rozmówcy i opowie o plotkach?
Prof. Wiesław Godzic: - Zanim z nim porozmawiałem, bałem się, że to raczej słaba postać, która czasem udaje mądralę. Dziś wiem, że to dość poważny człowiek, który czasem udaje palanta. Co do formuły... Wszystko musi się kiedyś skończyć. To normalne zmęczenie materiału. Ważniejsze jest jednak zmęczenie samego Kuby, wyrażane na jego twarzy.
- Zmienił się?
- Bardzo. Już się nie ślini erotycznie, już nie wystąpiłby w stroju kąpielowym Borata... Kiedy mówi o swoich 50 latach, jest poważniejszy. Nawet przestaje grać. Coś się z nim stało. Skończył się tamten Kuba. Widzę, że dusi się w starym gorsecie. Niekiedy pociągnie jeszcze starym stylem, ale jakoś już go to nie bawi. Nie ma jeszcze nowego stylu, ale starego już nie chce.
- Dlaczego nie chce? Pamięta pan zespół Dezerter? Śpiewali o "40-letniej młodzieży". Wojewódzki był do niedawna 50-letnią młodzieżą. Podkreślał co chwilę, jak to sypia z 20-latkami... I to się świetnie sprzedawało. Zarabia na tym krocie.
- Wie pan, dla niektórych "40" to jeszcze nie jest poważny wiek. Fellini napisał "Osiem i pół" pod wpływem kłopotów z "40". Wojewódzki prześliznął się i zbliżył do wyczucia tej cezury dopiero teraz... I to widać. Musi wybrać, w którą stronę teraz pójść.
- W którą?
- Może poważniejszego show? A może dalej? Porównajmy te jego stand-upy, które wygłaszał kiedyś z wygłaszanymi teraz. Dziś wchodzi w nich w rolę jakiegoś trybuna ludowego. Społecznika, może nawet polityka! Dla 50-latka, który zachowuje się jak polityk, żarty o seksie na poziomie 14-latka już nie pasują.
- Wojewódzki stanie się politykiem jak Beppe Grillo we Włoszech?
- Dlaczego nie? Nawet bym go do tego namawiał.
- Grillo - telewizyjny showman, zebrał głosy Włochów, którzy nie chcieli głosować na jedną partię, a rozczarowały ich rządy drugiej. Mogli zostać w domu albo zagłosować na kogoś, kto dystansując się, wypowiadał o politykach złośliwie. Przypomina to Polskę?
- Jak najbardziej. W Polsce, tak jak we Włoszech, mamy konieczność wstrząśnięcia systemem. Jeżeli społeczeństwo nadal będzie uważało polityków za pazernych na pieniądze idiotów, a oni nieustannie podsycać będą to wrażenie swoimi działaniami, to zbliżamy się do końca demokracji.
- Jest "elektorat Wojewódzkiego"?
- Jest, jak i też duży elektorat negatywny. Ale ludzie w wieku 20, 30 lat, którzy nigdy nie zagłosują na Kaczyńskiego, ale za bardzo rozczarowali się już Platformą i Tuskiem? Zamiast zostać w domach, mogą dać prztyczka politykom.
- Głosując na partię Wojewódzkiego.
- Tak jak tam, to nie musi być partia, ale ruch społeczny, ruch protestu, nawet nie politycznego. Nie tylko młodzi, ale wielu 50- i 60-latków, którzy są nieco dalej od prawicy, chętnie by to poparło. Jest nawet oczekiwanie czegoś takiego. Do Sejmu weszło przecież kilku dziwaków, queerów. Często na granicy akceptacji społecznej. Właśnie z tego powodu. Dlaczego nie telewizyjny showman? Zwłaszcza że w oczach wielu politycy się nie sprawdzili. Przecież przy wyborze PO-PiS wielu uważa, że lepiej strzelić sobie w łeb. Tak jak u Włochów przy wyborze lewica-Berlusconi.
PROF. Wiesław Godzic
Medioznawca, UJ i SWPS