"Super Express": - Prokuratura umorzyła aferę wałbrzyską. Uzasadnienie? Ocena materiału dowodowego "nie dała podstaw do postawienia zarzutów, ale ujawnione okoliczności obnażają amoralność polskiej polityki. Żądania, czy nawet prośby, osób piastujących wysokie stanowiska lub pełniących zaszczytne funkcje, wsparcia pieniężnego swoich kampanii wyborczych konkretnymi kwotami pieniężnymi są nie tylko nieetyczne, ale i bulwersujące". Inaczej mówiąc, "nie ma afery", ale "jest afera"?
Wiesław Johann: - Oczywiście nie wiem, jakimi motywami kierował się prokurator w sprawie afery wałbrzyskiej. W tym cytacie z uzasadnienia jest jednak coś dziwnego. Uzasadnienie każdej decyzji prokuratorskiej - czy o umorzeniu, czy o niestwierdzeniu przestępstwa - powinno opierać się tylko na dokonaniu oceny materiału dowodowego. Tu pojawia się ocena zachowań polityków. I jest to wejście na ścieżkę publicystyki. Prokurator powinien ocenić, że przestępstwo było albo go nie było.
- Po co zatem to napisał? Może jednak widział, że sprawa jest i nie może tego zupełnie przemilczeć? Czuł, że musi się wytłumaczyć?
- Powinien albo postawić zarzuty, albo umarzać. Jeżeli były "działania bulwersujące", to prokurator powinien wiedzieć, że postępowanie przygotowawcze i umorzenie może nastąpić w różnych postaciach. Można stwierdzić, że dowody wskazują na niestwierdzenie przestępstwa albo brak dostatecznych dowodów winy. Kiedyś w podobnym przypadku krytykowałem już jeden z werdyktów Trybunału Konstytucyjnego i sędziego, który mu przewodniczył. Też pojawiały się rozmaite dywagacje i rozważania. A Trybunał jest od tego, by oceniać zgodność czegoś z konstytucją i kropka. Kiedyś stary adwokat powiedział mi, że "gdy na salę rozpraw jednymi drzwiami wchodzi polityka, to drugimi drzwiami wychodzi sprawiedliwość".
- Rozliczanie władzy w Polsce działa czy nie działa? Mamy umorzenie afery wałbrzyskiej wobec aktualnie rządzących. A z drugiej strony wniosek o Trybunał Stanu wobec byłych rządzących Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry.
- Mamy Trybunał Stanu, ale ta instytucja w Polsce się nie sprawdza. Odpowiedzialność konstytucyjna sprowadza się do zakazu pełnienia funkcji publicznych, ale przy obecnym trybie postępowania nawet do tego nie dochodzi. To takie teatrum polityczne. Trybunał stał się narzędziem do grożenia opozycji przez rządzących. Próba, która w konsekwencji i tak do niczego nie prowadzi. Ot, taki przyrząd do doraźnej gry politycznej. To ma przecież takie mocne brzmienie: rozliczymy kogoś przed Trybunałem. Ale to tylko teatr.
- Wynika z tego, że polscy politycy, jeżeli nie popełnią czegoś ewidentnego jak zbrodnia, pozostaną raczej bezkarni?
- To straszliwe pytanie, gdyż pozytywna odpowiedź oznaczałaby, że z naszym państwem jest bardzo źle.
- A jest dobrze?
- Uważam, że jesteśmy wszyscy równi wobec prawa i jeżeli ktoś popełnia przestępstwo, to musi za nie ponieść odpowiedzialność. Przyznam jednak, że mechanizmy wymiaru sprawiedliwości w Polsce są niestety lekko wypaczone przez aktualną sytuację polityczną. Niestety, panują reguły dość prymitywnej gry politycznej: swojego wybronić, a przeciwnika pogrążyć.
Wiesław Johann
Prawnik, b. sędzia Trybunału Konstytucyjnego