"Super Express": - Z początkiem roku ubywa sędziów w sądach garnizonowych, a Ministerstwo Sprawiedliwości pracuje już nad zmianami, które mają na celu likwidację odrębnego sądownictwa wojskowego. To dobry pomysł?
Wiesław Johann: - Likwidacja sądownictwa wojskowego to krok w dobrym kierunku. Nie ukrywam, że przemawia tu przeze mnie osobiste doświadczenie ze spotkań z wojskowymi sędziami i prokuratorami w procesach opozycji demokratycznej w czasach stanu wojennego. Trudno też uniknąć skojarzeń ze stalinowskimi procesami, które przetoczyły się przez Polskę zaraz po wojnie. Była to najbardziej represyjna forma wymiaru sprawiedliwości w PRL.
- Tylko argument historyczny przekonuje pana do pomysłu ministerstwa?
- Trzeba też zwrócić uwagę, że to rozrośnięta struktura, która w obecnej formie jest zupełnie niepotrzebna. Nasza armia nie jest na tyle liczna, żeby wymagała zaangażowania aż takiego aparatu państwowego w dbanie o praworządność w ramach wojska.
- Argumentem dla pomysłodawców są chyba przede wszystkim oszczędności w tej rozbudowanej strukturze.
- Bez wątpienia niesie ona za sobą niepotrzebne koszty i warto je ograniczyć. Chciałbym jednak zaznaczyć, że te oszczędności muszą też uwzględniać fakt odrębności spraw, którymi zajmują się sądy wojskowe. Pamiętajmy o ich specyfice, gdyż w postępowaniach dotyczących żołnierzy czynnej służby wojskowej odpowiedzialność karna łączy się z odpowiedzialnością za jej wykonywanie. Wojsko powinno więc mieć jakąś odrębną strukturę, która zajmowałaby się przestępstwami własnych podkomendnych.
- Jak w takim razie widziałby pan funkcjonowanie takiej struktury po likwidacji jej odrębności?
- Wystarczającym rozwiązaniem byłoby włączenie sądownictwa wojskowego w cywilny wymiar sprawiedliwości. Nie widzę przeszkód, aby w jej ramach funkcjonował pion wyspecjalizowany w sprawach dotyczących przestępstw wojskowych.
Wiesław Johann
Były sędzia Trybunału Konstytucyjnego