"Super Express": - Prominentni działacze Platformy Obywatelskiej wydają się niemile zdziwieni tym, że media interesują się korupcją polityczną w ich partii, która wyszła na jaw przy okazji wyborów w dolnośląskich strukturach...
Wiesław Gałązka: - Bo w istocie przecież polityka to jest jedna wielka korupcja. Politycy obiecują nam pewnego rodzaju dobra w zamian za to, że ich wybieramy. Korumpują nas populizmem i obietnicami, których nie spełniają.
- Tak, ale to jest umowa pomiędzy nimi a nami - resztą społeczeństwa. Są naszymi reprezentantami. Ale gdy już ich wybierzemy, to chcemy, aby się przyzwoicie zachowywali - nie ma przyzwolenia na handel stanowiskami w zamkniętym gronie.
- Z jednej strony, owszem, nie ma na to społecznego przyzwolenia, ale z drugiej strony jest wiedzą powszechną to, że w partiach politycznych panuje nepotyzm. W Internecie krąży ilustracja przedstawiająca Jacka Protasiewicza jako osobę prowadzącą biuro pośrednictwa pracy.
- To jest śmiech przez łzy. Bezsilni ludzie żartują, bo co innego mogą zrobić...
- Mnie bardziej drażni to, że Platforma, reagując na wydarzenia bieżące, natychmiast zaczyna mówić o sprawnym samooczyszczaniu z korupcji. Ale istnieją nie tylko wydarzenia bieżące, lecz także sprawy dawne, a nierozwiązane - jedynie zamiecione pod dywan.
- Co pan sugeruje?
- Samooczyszczanie Platformy trzeba by było zacząć co najmniej od wydarzeń, które rozegrały się w Wałbrzychu pod koniec 2010 r.
- Czyli sprawa senatora Romana Ludwiczuka...
- W trakcie wyborów na urząd prezydenta Wałbrzycha, wspierając kandydata PO, odbył on nagraną i upublicznioną rozmowę z samorządowcem ze sztabu kontrkandydata. W trakcie tej rozmowy padły konkretne propozycje obsadzenia stanowisk i przypieczętowania tego wycieczką do ciepłych krajów. Tymczasem prokurator umorzył śledztwo. Ludwiczuk w trakcie tej rozmowy użył ponad 170 razy wulgarnych słów, więc jednak zmuszono go do opuszczenia Senatu, ale większa krzywda mu się nie stała - dalej pozostał działaczem sportowym.
- Może po prostu trzeba głosować na inne partie?
- A czy pan pamięta, jak PiS przeciągało Renatę Beger i ludzi z Samoobrony? Niech się PiS nie sili na wielkie komentarze w tej sprawie.
- Czy jednak afera taśmowa zaszkodzi Platformie?
- Na pewno tego typu działania szkodzą partiom, ale nie demonizowałbym tej sprawy. Ludzie się przyzwyczaili do tego, że polityka to bagno. Patologie najczęściej ujawniają się na najniższych szczeblach - w samorządach - bo im poważniejsza jest polityka, tym bardziej jest wystawiona na zainteresowanie dziennikarzy z wielkich mediów. Ludzie jednak obserwują lokalnych polityków i dużo o nich wiedzą. Cóż jednak z tego, gdy potem znów dają się ogłupiać hasłom tego typu: wybierz mniejsze zło.