„Super Express” zapytał ostatnio, jak często polski prezydent lata swoim helikopterem do pozawarszawskich rezydencji. Jeśli będziemy sprawdzać pod tym kątem, okaże się, że jedną z ulubionych posiadłości Andrzeja Dudy jest ta na Helu. Tam lata najczęściej. To chyba nie jest żaden przypadek, bo jest to niemal najdroższy obiekt, którym dysponuje prezydencka kancelaria. Rezydencja w Juracie kosztuje nas 1,11 mln zł rocznie! Numerem jeden jest Zamek w Wiśle, jego utrzymanie kosztuje 1,67 mln zł rocznie. Trzecią najdroższą posiadłością jest willa w Klarysewie. Na jej utrzymanie wystarcza „skromne” 140,8 tys. zł.
– Prezydent RP może obejmować lokale służące do zaspokajania potrzeb reprezentacyjnych i mieszkaniowych na czas zajmowania stanowiska, niezależnie od posiadania innych lokali – pouczyli nas urzędnicy z biura prasowego Kancelarii Prezydenta. – Przebywając we wskazanych rezydencjach, Prezydent RP realizuje osobiste uprawnienia – czytamy w odpowiedzi na nasze pytania, którą przesłano do redakcji.
Nie jest tajemnicą, że Andrzeja Duda szczególnie upodobał sobie posiadłość w podgarwolińskim Promniku. To piękny teren otoczony lasami, w który prezydent postanowił zainwestować. Jak już pisaliśmy, posiadłość jest wyposażona m.in. w lądowisko dla śmigłowca, halę z basenem rekreacyjnym (12,5 m x 6 m), jacuzzi, salę fitness, siłownie z pełnym wyposażeniem, saunę oraz kort tenisowy.
Czy prezydenckie rezydencje to coś nadzwyczajnego? Wiadomo, że każda urzędująca głowa państwa ma swoją ulubioną. – Bardzo często służą one prowadzeniu mniej formalnej polityki. Bronisław Komorowski darzył ogromną sympatią rezydencję w Wiśle, głównie ze względu na sympatyczność miejscowej społeczności. Prezydentowi odpowiadał ten klimat. Niewątpliwie nie lubił za to rezydencji w Klarysewie, byłej siedzibie Edwarda Gierka – wspomina Nałęcz. Uważa natomiast, że… jest ich zbyt wiele! – Wystarczyłyby nadmorska, górska i jedna podwarszawska – mówi nam bliski współpracownik Bronisława Komorowskiego.