Jacek Prusinowski rozpoczął dość mocnym pytaniem: Panie marszałku, bo opozycja zarzuca Panu nieodpowiedzialne zachowanie, udział w obradach Sejmu po przeprowadzeniu już testu, a przed uzyskaniem jego wyniku. Jak ta sekwencja zdarzeń wczoraj wyglądała?
Ryszard Terlecki: To oczywiście kłamstwo, ponieważ w Sejmie czy w kancelarii czy wśród pracowników Sejmu są osoby, które okazało się mają koronawirusa, więc szefowa kancelarii zarządziła test dla pracowników, ale zaproponowała je także Prezydium Sejmu, ponieważ oni najczęściej mają kontakt z pracownikami. Parę osób zdecydowało się wziąć udział w tym teście pośród prezydium.
J.P.: Czyli po przeprowadzeniu testu był Pan na sali posiedzeń Sejmu? Tak czy nie?
R.T.: Nie, to było już po głosowaniach. Poszliśmy na ten test. To jest test, który szybko wykazuje wynik. Po 20 minutach czy godzinie, okazało się, że test jest dodatni i na salę już nie wróciłem, ani kontaktu już z nikim nie miałem.
J.P.: Przed testowaniem siedział Pan obok prezesa Prawa i Sprawiedliwości. Chciałem zapytać, czy prezes miał robiony test? Prezes Jarosław Kaczyński.
R. T.: Tego nie wiem, ale sytuacja jest taka, że test powinno się wykonywać parę dni po kontakcie z osobą zakażoną, bo inaczej może nic nie wykazać. Prawdę mówiąc nie wiem czy stos osób, które jakoś miały ze mną kontakt rano przed testem, która z tych osób poddała się testowi. Wiem, że dzisiaj w Sejmie mają być kolejne testy, tym razem już dla posłów.
J.P.: Rozumiem, że prezes Jarosław Kaczyński podda się testowi.
R.T.: Zapewne też, choć nie wiem czy dzisiaj...