Aleksander Zalech to najmłodszy kandydat z list Prawa i Sprawiedliwości do Sejmu. Młody polityk ma pomysł, który zmieniłby całkowicie wygląd widowisk sportowych w Polsce.
- Moim postulatem jest depenalizacja wnoszenia i używania rac na stadionach podczas imprez masowych. Niesie to za sobą wiele możliwości i szans – zarówno dla sportu jak i kibiców. Chociażby kluby nie będą karane przez PZPN za używanie rac. Jak wiemy, kary te mają one bardzo duży wpływ na środki klubów. Gdyby ich nie było, zespoły mogłyby rozwijać swoje działania marketingowe lub własne akademie – powiedział nam kandydat PiS.
Jak twierdzi kandydat do Sejmu, wszyscy zwracają uwagę na oprawy i są one szczególnym elementem widowisk.
- Depenalizacja wnoszenia rac budowałaby atrakcyjność widowisk, ich estetykę. Jako przykład mogę podać oprawy przygotowane przez kibiców Widzewa, Legii Warszawa czy Lecha Poznań - mówi Aleksander Zalech.
Polityk zwraca uwagę, że choć wymienione przez niego kluby mogą pochwalić się wysoką frekwencją, nie można powiedzieć tego samego o innych zespołach. Uważa, że realizacja jego pomysłu zachęciłaby również kibiców innych klubów, do częstszego odwiedzania stadionów.
Oczywiście, używanie pirotechniki miałoby być możliwe w przypadku zachowania wszelkich zasad bezpieczeństwa. Kibice musieliby zostać odpowiednio przeszkoleni. Dodatkowo musiałaby zostać nawiązana współpraca między ultrasami a klubem i służbami porządkowymi.
- Taka możliwość mogłaby istnieć pod kilkoma warunkami. Używanie rac musiałoby być uzgodnione z klubem i służbami porządkowymi, w celu odpowiedniego przygotowania i zabezpieczenia przeciwpożarowego oraz oszacowania zagrożeń. Wybrane osoby spośród prowadzących doping byłyby wyposażone w gaśnice podobne do tych, których używają oddziały prewencji. Używający rac musieliby również przejść szkolenie z przepisów przeciwpożarowych na imprezach masowych – dodaje kandydat.
Według Aleksandra Zalecha, jeśli dym z rac byłby zbyt gęsty i wymuszał przerwę w grze z powodu gorszej widoczności, to widowiskowość meczu miałaby wynagrodzić chwilową pauzę.
- W przypadku rac widzę brak pewnej logiki, ponieważ zakaz używania środków pirotechnicznych nie funkcjonuje na wydarzeniach mniejszych niż 1000 osób. To jest niezrozumiałe. Jak mogą w takim razie bardziej szkodzić na większych meczach, które zorganizowane są na wyższym poziomie? Jest tam większa liczba służb porządkowych niż w przypadku spotkań okręgówki czy nawet 4. ligi – zauważa.