Andrzej Duda jeszcze przed wylotem do USA komentował doniesienia o spotkaniu z Donaldem Trumpem, mówiąc: - Jeżeli będzie taka możliwość - bo to zależy też od kalendarza - spotkam się także towarzysko z prezydentem Donaldem Trumpem. Wstępne takie ustalenie w Nowym Jorku rzeczywiście było, ale to wszystko zależy od możliwości, jakie będą w danym momencie - zapowiedział. Już wiemy, że do spotkania faktycznie ma dojść i to za kilka godzin. Przed rozmową z Trumpem prezydent Duda przyznał w rozmowie z "Super Expressem": - Jestem prezydentem już niemal dziewiąty rok. Spotykałem się i będę się spotykał z przyjaciółmi, którzy pełnili urzędy prezydenta i z którymi współpracowałem na arenie międzynarodowej. Tak jest również z prezydentem Donaldem Trumpem, którego prezydentura była bardzo owocna w relacjach polsko-amerykańskich i znacząco przyczyniła się do zwiększenia bezpieczeństwa Polski i całego regionu, chociażby przez wzrost liczby amerykańskich żołnierzy stacjonujących w naszym kraju. Dlaczego spotykamy się teraz? Ponieważ jesteśmy w tym samym miejscu, w tym samym czasie - podkreślił. Panowie mają spotkać się w Trump Tower.
Jednak co ciekawe, prezydent w rozmowie z dziennikarzami potwierdził, że do spotkania dojdzie i zdradził, że Donald Trump zaprosił go... do siebie! I to dosłownie: - Zostałem zaproszony przez pana Donalda Trumpa do jego prywatnego mieszkania, więc to jest zupełnie prywatna wizyta. Współpracowaliśmy razem przez cztery lata, znamy się, jesteśmy w dobrych relacjach - przyznał Duda. Podkreślił też, że będzie to wizyta bez wpływu na zbliżające się wybory prezydenckie w USA. - To jest normalne, że jeśli jakieś państwo ma dobre stosunki z drugim państwem, to chce, żeby te relacje były jak najlepsze z przedstawicielami różnych stron politycznych - dodał prezydent Duda, zaznaczając, że prywatne spotkanie z Trumpem odbędzie się niejako na marginesie jego wizyty w USA.