Dla PiS przejście posłów Viktora Orbana do frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów byłoby wielkim wzmocnieniem. W środę, 3 marca, klamka zapadła i partia węgierskiego premiera opuściła szeregi Europejskiej Partii Ludowej, której szefem jest Donald Tusk. Fidesz zdecydował się na ten radyklany krok po tym, gdy EPL przegłosowało zmiany w regulaminie, które pozwalają na nakładanie sankcji na partie tworzące tę frakcje. Z takiego obrotu spraw zadowoleni są politycy PiS, którZY europejski team Viktora Orbana przyjmą z otwartymi rękoma, co nie dziwi, bo partia Jarosława Kaczyńskiego z Fideszem od lat jest w dobrej komitywie. - Uważam, że powinniśmy przyjąć Orbana do frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów - stwierdził w rozmowie z Onetem Witold Waszczykowski, jeden z ważniejszych europosłów PiS. Inny europoseł partii Kaczyńskiego Jacek Saryusz-Wolski zwrócił uwagę na to, że "ewentualne przejście 12 posłów Fideszu Orbana do grupy ECR/EKR podniosłoby jej liczebność z 63 do 75 europosłów i uczyniło z niej 4-tą co do wielkości frakcję".
ZOBACZ TAKŻE: Beata Kempa pokazała męża! Pan Waldemar to przystojniak! To nie koniec jego atutów [FOTO]
O tym, że Viktor Orban miałby zasilić formację. do której należy PiS, plotkowano już dwa lata temu. Szef EKR Ryszard Legutko mówił nawet, że ma nadzieję, że uda się przekonać premiera Węgier Viktora Orbana, by zastanowił się nad przynależnością jego partii do EPL. - Jesteśmy naturalnymi sojusznikami w tym sensie, że chcemy, aby państwa członkowskie miały więcej do powiedzenia w UE i jesteśmy bardzo świadomi i bardzo wrogo nastawieni do tej pełzającej federalizacji - podkreślił Legutko w rozmowie z "Financial Times".