Dziś mija dokładnie 14 lat od katastrofy smoleńskiej. Na placu Piłsudskiego politycy PiS oddawali część poległym. Okolica jest oddzielona barierkami, a wydarzenia pilnują policjanci. Dodatkowo PiS zorganizował własną służbę porządkową, która wyróżnia się pomarańczowymi kamizelkami. Funkcjonariusze utworzyli szpaler, przez który przeszli najważniejsi politycy klubu obecni na miejscu.
Na placu Piłsudskiego pojawili się także kontrmanifestanci. Na miejsce obchodów rocznicy nie chcieli ich wpuścić posłowie PiS Marek Suski i Anita Czerwińska, którzy zagrodzili im przejście. Aktywista Zbigniew Komosa z kolei nieustępliwie próbował udowodnić, że ma prawo złożyć wieniec. Anita Czerwińska krzyczała zaś, że aktywiści "propagują wersję Putina" oraz wykrzykiwała słowa "wstyd i hańba".
Chodzi o kwiaty z tabliczką, które już wcześniej wzbudzały wiele emocji zwłaszcza u Jarosława Kaczyńskiego. Podczas obchodów jednej z miesięcznic prezes PiS bezceremonialnie szarpał tabliczkę, aż ta spadła. Wszystko przez napis, który głosi "Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który ignorując wszelkie procedury nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Spoczywajcie w pokoju. Naród Polski".
Żadna ze stron nie zamierzała ustąpić. Dodatkowo kontrmanifestanci puszczali z głośników utwór "Wyjazd z Polski". W sieci zaś pojawiły się nagrania dokumentujące zajście.