Po co nam państwo? Przede wszystkim po to by dbać o dobra wspólne: darmową edukację, dostępną służbę zdrowia, tanie połączenia kolejowe albo bezpieczeństwo na ulicach. Dzięki tym zasobom obywatele mogą realizować swoje potrzeby i po prostu godnie żyć.
Ale to nie jest przecież tak, że gdyby państwa nagle zniknęły, to zniknęłyby również te potrzeby. Różnica byłaby jednak zasadnicza. W świecie bez państwa każdy musiałby te dobra kupić sobie na wolnym rynku. Zamożnych byłoby na to stać. Robili tak przez wieki. Słali dzieci do prywatnych szkół, mieli osobistych lekarzy, flotę transportową i ochronę. A pozostali? Pozostali ALBO godzili się z tym, że szczytem ich marzeń o godnym życiu jest egzystencjalne minimum. ALBO mogli próbować realizować te potrzeby sięgając po mechanizm zadłużenia. Tak jest właśnie w dzisiejszym rozwiniętym świecie. A sektor gospodarki zarabiający na wpychaniu ludzi w spirale zadłużenia jest ogromny i lukratywny: od lichwiarskich parabanków po kredyty hipoteczne w obcych walutach.
Tak właśnie rośnie dług prywatny. To sytuacja, która wpycha ludzi w relację zależności od instytucji finansowych i skutkuje milionami ludzkich tragedii. Może też doprowadzić do poważnych wstrząsów, w stylu kryzysu roku 2008.
A przecież tak nie musi być. Zmniejszyć dług prywatny można właśnie w ten sposób, że państwo bierze na siebie część obowiązków i ryzyka finansowego związanego z realizacją potrzeb swoich obywateli. Zapewniając im dobry system edukacji sprawia, że nie trzeba już od kołyski trapić się skąd pieniądze na wykształcenie dziecka. Budując dostępne mieszkania na wynajem państwo daje ludziom możliwość, by nie wchodzili w wieloletnia relacje zależności kredytowej od banku. I tak dalej.
Weźmy historię dowolnego kraju rozwiniętego a zobaczymy, że tak to właśnie działa. Tylko wyższy dług publiczny daje szansę na niższy dług prywatny. I odwrotnie. Niski dług publiczny to fasada za którą kryją się tysiące Kowalskich. Takich, co muszą salwować się lichwiarską pożyczką, by mieć za co kupić dzieciom prezent pod choinkę.