W 1999 roku w piwnicach budynku na warszawskim Powiślu odnalezione zostały niewybuchy z czasów II wojny światowej. Mieszkańcy bloku zostali ewakuowani zaś cała okolica została sparaliżowana. Okazało się, że pociski znajdowały się w piwnicy Dworczyka (był w owym czasie na V roku studiów) oraz jego sąsiadów, z którymi dziećmi się przyjaźnił. W sprawie ok. 25 kg „kruszącego materiału wybuchowego” wszczęto śledztwo, w wyniku którego zatrzymano obecnego wiceszefa MON. Jak zeznał wówczas prokuratorom: - Gdybym wiedział, że mogą zagrozić życiu czy zdrowiu mieszkańców, to nie trzymałbym ich tam. Myślałem, że jest to materiał bezpieczny wobec braku elementu inicjującego. Ostatecznie Dworczyk został skazany na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata.
Co ciekawe, w trakcie śledztwa okazało się, że oskarżony parę lat wcześniej został zatrzymany po tym, jak w jego samochodzie znaleziono amunicję z lat 40-tych, co skutkowało takim samym zarzutem nielegalnego posiadania broni. Prokurator wnioskował o areszt dla ówczesnego studenta historii. Sądowi biegli stwierdzili jednak, że amunicja „nie stwarzała bezpośredniego zagrożenia wybuchem”, jako że brak było jakichkolwiek elementów inicjujących i „niemożliwe było pobudzenie jej do eksplozji w inny sposób ani samoistnej inicjacji”.
Dworczyka od grożącego mu w tamtej sytuacji aresztu tymczasowego uratował Antoni Macierewicz, który interweniował w jego sprawie. Jak pisał w uzasadnieniu o niezastosowanie tego środka obecnyszef MON: - Michał Dworczyk jest harcerzem, społecznikiem i wychowawcą cieszącym się bardzo dobrą opinią w środowisku nauczycielskim i wychowawczym. Należy podkreślić jego zaangażowanie patriotyczne (…) Podkreślam, że znam go od jak najlepszej strony.
Skąd obaj mężczyźni się znali? Jak się okazało, Dworczyk był przyjacielem hufcowego z warszawskich Bielan, który został mężem córki Macierewicza. Znajomość przetrwała do dziś, ponieważ obecnie wiceszef MON i zięć Macierewicza są sąsiadami.
Zobacz także: Gen. Pawlikowski nie pracował w BOR, a zgarniał nagrody!