Radosław Fogiel

i

Autor: wikipedia.org

Wicerzecznik PiS o sondażach i starcie kampanii wyborczej: Liczy się wygrana, nie sondaże

2020-06-04 5:02

„Super Express”: – Marszałek Sejmu Elżbieta Witek ogłosiła termin wyborów prezydenckich, które odbędą się 28 czerwca. Czy oznacza to już zakończenie politycznego sporu wokół wyborów głowy państwa? Radosław Fogiel: – Mam nadzieję, że w końcu jako politycy przestaniemy musieć zajmować się sami sobą, że opozycja nam na to pozwoli. Że opozycja spod znaku Platformy Obywatelskiej jest już usatysfakcjonowana swoim nowym kandydatem na prezydenta i nie będzie dążyć do tego, aby go zmieniać po raz kolejny. I, że wreszcie Polacy będą mogli wybrać swojego prezydenta. A z czysto formalnego punktu widzenia ogłoszenie terminu wyborów prezydenckich przez marszałka Sejmu to start kampanii wyborczej, znowu ruszają komitety wyborcze, jesteśmy w reżimie kampanijnym również jeśli chodzi o organizowanie rozmaitych wydarzeń. Jako Prawo i Sprawiedliwość skupiać się będziemy na przekonywaniu Polaków do tego, aby poparli Andrzeja Dudę i wybrali go na kolejną kadencję. Tak, by uniknąć niekończącej się wojny w przypadku prezydenta wywodzącego się z walczącej z rządem opozycji. By postawić na współpracę między ośrodkiem prezydenckim i rządowym. Obecny kryzys koronawirusowy pokazał wyraźnie, że to wielka wartość.


– Właśnie – kryzys koronawirusowy, po nim czeka nas przynajmniej mocne spowolnienie gospodarcze. Nie brak opinii, że czerwcowy termin to ostatni moment, w którym Andrzej Duda może jeszcze wygrać i zapewnić sobie reelekcję?
– Rozumiem, że niektórzy chcieliby w ten sposób opisać sytuację, zwłaszcza po to, by usprawiedliwić swoje wcześniejsze działania, zmierzające do uniemożliwienia przeprowadzenie wyborów. Ale w kwestii terminu nam naprawdę nie chodzi o szanse tego, czy innego kandydata, ale o to, by wybory się odbyły, bo Polacy mają prawo wybrać głowę państwa. Zresztą – jestem przekonany, że Andrzej Duda ma do zaoferowania Polakom na tyle atrakcyjny program, że będzie zdobywał poparcie niezależnie od daty wyborów. Natomiast tu chodzi o to, że kadencja prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej kończy się 6 sierpnia. I wybór prezydenta musi być dokonany przed tym terminem. Tak, by uniknąć bezkrólewia, czy „bezprezydencia” jakby to neologicznie ująć.
– No tak, ale w sondażach, również tych wewnętrznych, Andrzej Duda zachowuje przewagę, ale ona topnieje – do wygranej potrzebna jednak będzie druga tura.
– Sondaże są zawsze bardzo różne, nie jest to przecież pierwsza kampania, w której mamy z nimi do czynienia. My zawsze podchodzimy do sondaży z pewnym dystansem. One są jakimś tam wskaźnikiem tendencji, ale nie są najważniejsze. Skupiamy się na tym, by zwyciężyć w wyborach, a nie na tym, by mieć dobre sondaże. Oczywiście nikt nie jest na tyle zadufany, by twierdzić, że to zwycięstwo jest pewne. Do głosowania podchodzimy z pełną pokorą. Przed nami ciężka praca, aby przekonać wyborców do poparcia naszego kandydata.
– Opozycja ma jednak nowego kandydata z efektem świeżości, czyli Rafała Trzaskowskiego. Mówi się o rezygnacji Szymona Hołowni właśnie na rzecz kandydata Koalicji Obywatelskiej. Nie wiadomo jak dalej będzie wyglądało poparcie Kosiniaka-Kamysza, który jeszcze niedawno wydawał się czarnym koniem…
– Co zrobią poszczególni kandydaci jest ich sprawą. Szymon Hołownia ma oczywiście prawo się wycofać, choć nie wiem, co powiedzieliby na to ci, którzy zainwestowali w jego start i nie mówię tu wyłącznie o inwestycji finansowej. Owszem, opozycja ma miesiąc kampanii przed sobą, ale miesiąc ma także Andrzej Duda. Jego aktywność jako kandydata będzie znaczna. Ma więc wszelkie narzędzia do pozyskiwania kolejnych wyborców.