Zapytany o to, czy Petru jest problemem dla obecnego kierownictwa partii początkowo Zembaczyński stwierdził: - Ryszard Petru zawsze będzie dla mnie autorytetem ekonomicznym. Jeżeli będzie mówił o gospodarce, to zawsze będzie wiarygodny. Bez wątpienia zapisał się w historii polskiej polityki, wytworzył liderów innych niż on sam. To jest jego dorobek i sukces. Natomiast bardzo trudno jest zaakceptować to, że przestaje się być liderem.
Następnie rozwinął tę myśl, mówiąc: - Petru ma podejście biznesowe. A biznes mówi tak: jeżeli stracisz pakiet kontrolny w przedsiębiorstwie, to wtedy ono staje się twoją konkurencją. Jeżeli ktoś postępuje w polityce tak czystą biznesową filozofią, to wtedy robi z polityki produkt, a z wyborów giełdę. Ja nie podzielam tej filozofii.
W opinii Zembaczyńskiego obecnie Petru to "samotny wilk". Choć przyznał, że ma w swoim otoczeniu Joannę Scheuring-Wielgus i Joannę Schmidt "to są to tylko dwie osoby...". Jak kontynuował: - To struktury sprawiły, że wygrała Katarzyna Lubnauer. Ludzie tego chcieli. Teraz przewaga jej zwolenników jest miażdżąca. Gdyby głosowanie odbyło się dzisiaj, to Petru nie przegrałby o dziewięć głosów, tylko o kilkadziesiąt. Mówię to z pełną odpowiedzialnością, bo jestem też odpowiedzialny za struktury.
Gdy dziennikarki zapytały, że były szef może opuścić założone przez siebie ugrupowanie, Zembaczyński stwierdził krótko: - Droga wolna. Następnie wbił szpilkę w możliwości Petru, oceniając mocno: - Pole rażenia Petru jest małe, nie oszukujmy się. "Plan Petru" nie jest sexy, po prostu. Oczywiście, idealny model byłby taki, żeby uszanował zmianę i pracował dalej na rzecz Nowoczesnej. Tego właściwie od niego oczekuję.
Zobacz także: Poseł Nowoczesnej ZAPOWIADA: Zlikwidujemy Polakom 500 plus