Wicepremier Gliński o porozumieniach sierpniowych: miały fundamentalne znaczenie

i

Autor: Wikimedia Commons / Zenon Mirota & Art Service/ Super Express Wicepremier Gliński o porozumieniach sierpniowych: miały fundamentalne znaczenie

Wywiad z wicepremierem

Wicepremier Gliński o porozumieniach sierpniowych: miały fundamentalne znaczenie

2022-08-30 16:57

Porozumienia sierpniowe podpisano 31 sierpnia 1980 i stały się początkiem karnawału Solidarności. O znaczeniu tamtych wydarzeń mówi „Super Expressowi” wicepremier i minister kultury Piotr Gliński. Skomentował także ostatnie wypowiedzi prof. Zdzisława Krasnodębskiego, który uznał, że Zachód jest większym zagrożeniem dla Polski niż Rosja Putina.

„Super Express”: – Panie premierze, dzisiaj przypada rocznica podpisana porozumień sierpniowych. Jakie miały one, pana zdaniem, znaczenia dla Polaków?

Piotr Gliński– Dla naszego państwa i narodu miały one znaczenie fundamentalne, ale ich efekty tak naprawdę wykraczały daleko poza granice Polski w wymiarze geograficznym, fizycznym i poza percepcję współczesnych w wymiarze aksjologicznym. To były wydarzenia, których nikt się nie spodziewał, a które zmieniły losy świata. Doprowadziły bowiem – w dłuższej perspektywie – do obalenia komunizmu. Ja sam urodziłem się w czasach komunizmu, żyłem w nim i miałem poczucie, że on już zawsze będzie trwał. To były długie lata utraconych szans rozwojowych dla Polski, dla całych pokoleń. Miliony ludzi z Polski emigrowało ze względów politycznych i ekonomicznych. A jednocześnie jestem z pokolenia Solidarności i ten czas doskonale pamiętam. Nikt się nie spodziewał, że naród polski jest zdolny do takiego porywu. To był czas wielkiej nadziei, wielkiego czynu, wielkiej przemiany. Dzięki tej przemianie, mimo wprowadzenia później stanu wojennego, nic nie mogło już wrócić do czasów sprzed sierpnia‘80. To, że wydarzenia o tak wielkim znaczeniu historycznym miały miejsce akurat w Polsce, to powód do wielkiej dumy. To było zjawisko absolutnie oddolne, wielki polski fenomen, który wyrastał wprost z naszej kultury, z naszej historii, z naszych wartości. Nie bez znaczenia dla tej polskiej siły, polskiej determinacji był wybór Jana Pawła II na papieża. To była jedna z przyczyn tej przemiany.

– Coś nam zostało z Sierpnia do dziś?

– Przede wszystkim wolność. Myśmy tę wolność wywalczyli, bo ją kochaliśmy. Bo była dla nas wartością najwyższą. Oczywiście, mieliśmy pewne zasoby kulturowe, które pozwoliły nam tego dokonać. Wspomniałem o papieżu Janie Pawle II, Kościele, katolicyzmie. Ale przecież też cała polska historia. Kult powstań, który jest tak często krytykowany. Bez tych powstań, najczęściej przegranych, odzyskania niepodległości i jej obrony w latach 1918–20, nie byłoby Solidarności. To zupełnie oczywiste. Kolejne pokolenia potrafiły zachować polską tożsamość w tym kształcie, który się odnosił do często tragicznych wyborów – jak Powstanie Warszawskie czy powstania XIX-wieczne. Piękne i warte podkreślania jest także to, co jest związane m.in. z chrześcijaństwem, właśnie z naszym systemem wartości, czyli pokojowa droga przemian. Obalić taki system drogą pokojową, bez przemocy, system, który dysponował bronią jądrową i bez mrugnięcia okiem doprowadził do wymordowania milionów ludzi (ponad stu milionów ludzi na całym świecie), którego narzędziem były terror i strach – to było gigantyczne osiągnięcie naszego narodu. To wielki triumf polskości.

– Przejdźmy do słów prof. Krasnodębskiego, które wywołały ostatnio tak wielkie emocje. „Uważam, że zagrożenie dla naszej suwerenności ze strony Zachodu jest większe niż ze strony Wschodu. (...) Rosja jest brutalna, Rosja może wypowiedzieć wojnę, ale Polacy wiedzą w sensie duchowym czy psychologicznym, jak z takim niebezpieczeństwem się obejść. Putin nas nie dzieli, ale łączy. Natomiast UE posługuje się zupełnie innymi środkami. Raczej zachętami, pieniędzmi, siłą miękką, na pewno atrakcyjnością”. Czy w kontekście tego, co się dzieje na Wschodzie, ta wypowiedź jest właściwa? Zgadza się pan co do meritum?

– Nasze położenie geopolityczne jest takie, że mamy problem i z jednym, i drugim potężnym sąsiadem. I do tego najprawdopodobniej odnosił się prof. Krasnodębski. To jest problem oczywisty, a z drugiej strony – na tyle delikatny i trudny, że trzeba ważyć słowa i liczyć się z tym, że zostaną one pozbawione kontekstu. Dla mnie jest absolutnie jasne, co miał na myśli pan profesor. Zagrożenie dla Polski z jednej i drugiej strony zawsze istniało. W zależności od tego, jaką miarę przyłożymy, możemy mówić, że z jednej z nich było ono większe, z drugiej mniejsze – to jest kwestia kryteriów i oceny. Niewątpliwie to zagrożenie nieustannie istnieje. Taka jest bowiem natura wielkich mocarstw czy mocarstw o ambicjach imperialnych, jak Rosja – że realizują one w sposób bezwzględny swoje interesy kosztem sąsiadów. Natomiast prof. Krasnodębski zapewne odnosił się głównie do zagrożenia kulturowego, które płynie z Zachodu. I wobec którego często – wydaje się – jesteśmy bezbronni. Na przykład nasza młodzież…

– Nawet jeśli uznamy, że ono istnieje, co wcale nie jest tak oczywiste, to naprawdę jest większe niż zagrożenie militarne ze Wschodu?

– Tak jak powiedziałem, to zależy od kryteriów, które przyjmiemy. Jeżeli chodzi o zagrożenie militarne, to jest ono większe ze Wschodu. Jeśli chodzi natomiast o inne zagrożenia, to być może rzeczywiście jest większe z innego kierunku. Spójrzmy na liczbę niemieckich instytucji działających w Polsce: medialnych, zajmujących się kulturą czy polityką, finansujących działalność polskich elit intelektualnych. W III RP w pewnym momencie ludzie, którzy zajmowali się kwestiami relacji z Europą, skonstatowali, że wszystkie ekspertyzy dotyczące tych spraw są finansowane przez Niemców. Nie ma chyba drugiego kraju w Europie, gdzie Niemcy, jeśli chodzi o media, byliby tak silni i wpływowi jak w Polsce. A co z kapitałem polskim w mediach niemieckich? Gdzie są porównywalne do niemieckich fundacji politycznych działających w Polsce polskie fundacje polityczne działające w Niemczech? Nie ma. Nie ma tu równowagi. To jest precyzyjnie zaplanowana i realizowana presja polityczno-gospodarcza i kulturowo-aksjologiczna, wywierana przez państwo niemieckie, także poprzez instytucje europejskie. I to jest fakt. Można więc powiedzieć, że z pewnego punktu widzenia jest to bardziej niebezpieczne niż otwarta wrogość Rosji. Niemcy mówią piękne rzeczy, ale za słowami nie zawsze idą czyny. Choćby bezprawne działania dotyczące funduszy europejskich dla Polski, to kto decyduje o ich wstrzymywaniu?

– Komisja Europejska...

– A kto stoi na jej czele? Kto ma największy wpływ na decyzje Komisji? Kto, łamiąc traktaty europejskie, pozbawia Polskę tego, co jej się należy z tytułu uczestnictwa w Unii Europejskiej? My otworzyliśmy swój rynek dla firm europejskich, dla firm niemieckich, one tu robią wielkie interesy, codziennie transferują za granicę wielkie zyski, a Europa dzisiaj nie wywiązuje się z podstawowych zobowiązań wobec nas. O tym też mówił prof. Krasnodębski. To kwestia zachowania przez Polskę suwerenności i realizacji polskich interesów narodowych w sytuacji, kiedy dwaj sąsiedzi w bardzo istotny sposób wywierają na nas presję. Bardzo niebezpieczną presję.

Rozmawiał Hubert Biskupski

Pieniądze to nie wszystko Stanisław Szwed