Dziennikarz Radia Zet, Mariusz Gierszewski, ustalił nieoficjalnie, że wiceminister sportu Łukasz Mejza ma stawić się o godz. 9:30 w delegaturze CBA przy ulicy Poleczki w Warszawie. Reporter opublikował te informacje w czwartek, 9 grudnia. "Został wezwany do złożenia wyjaśnień w postępowaniach kontrolnych prowadzonych przez biuro", czytamy. Wygląda na to, że konferencja zorganizowana ostatnio przez posła nie uspokoiła nastrojów wokół jego osoby. Łukasz Mejza jest głównym bohaterem afery ujawnionej przez "Wirtualną Polskę". Dziennikarz Szymon Jadczak w serii tekstów o Mejzie ujawnił, że wiceminister, zanim został posłem, miał założyć firmę, która miała specjalizować się w alternatywnym leczeniu m.in. chorób genetycznych i wysyłać chorych na eksperymentalne terapie do Meksyku (klinika reklamowała się hasłem "Leczymy nieuleczalne"). "Za jedną sesję - i leczenie w Meksyku - oczekiwała jednak 80 tys. dolarów" - podała "Wirtualna Polska". Mejza, jak wynika z ustaleń, miał oszukiwać rodziny nieuleczalnie chorych dzieci. Ich relacje są wstrząsające. Dalsza część artykułu poniżej.
Mejza od samego początku sprawy odpiera zarzuty, a na ostatniej konferencji prasowej ponownie przekonywał, że nie jest oszustem, a na jego konto nie trafiła ani złotówka z podejrzanej działalności firmy. Jednocześnie wiceminister sportu nie zgodził się odpowiadać na pytania dziennikarzy i uciekł przed reporterami po zakończeniu zorganizowanego przez siebie samego spotkania. Tymczasem posłowie opozycji żądają dymisji Łukasza Mejzy, nieprzychylnie wypowiadają się o nim także niektórzy posłowie z obozu władzy. Czy Mejza się doigrał i faktycznie straci stanowisko? Na razie nic na to nie wskazuje. Niewykluczone jednak, że taka sytuacja się zmieni. Będziemy trzymać rękę na pulsie i informować Państwa na bieżąco.